Wydarzenia

Z trzech krzeszowickich świątyń wyruszą orszaki. Królowie spotkają się na Rynku

Fot. Andrzej Bulicz

6 stycznia, z krzeszowickich świątyń na Rynek wyruszą orszaki. W tym roku, po raz pierwszy każdy z nich dotrze z różnych części miasta.

Z kościoła świętego Marcina, z kaplicy Misjonarzy oraz z kościoła świętego Jana Pawła II, tuż po mszach wyruszą trzy barwne orszaki wiedzione przez trzech królów. Razem spotkają się na krzeszowickim Rynku, aby oddać hołd narodzonemu Jezusowi.

Jak zapowiada organizator wydarzenia – parafia świętego Marcina – na przybyłych będą czekać ciepłe napoje i ciasta serwowane przez harcerzy. Orszaki trzech króli wyruszą ze świątyni po mszach świętych które rozpoczną się o godzinie 11:00. 

 

11 komentarzy

11 Komentarzy

  1. Mieszkaniec

    06/01/2020 o 13:27

    Jak chętnie bawimy się w trzech króli (czy jak kto woli trzech magów) gorzej jak w realu pojawią się na naszej ziemi przedstawiciele narodów z których się wywodzili. Wtedy są wyzywani czasem bici. Jesteśmy bardzo obłudnymi albo bardzo głupimi ludźmi.

    • Hm

      06/01/2020 o 20:20

      Chyba nie bardzo rozumiesz wymowę tego święta.

      • Z

        07/01/2020 o 00:10

        Jakiego święta? Wyimaginowanego?

        „Dziś obchodzimy święto Trzech Króli, Objawienia Pańskiego. Problem w tym, że w Biblii nie ma ani słowa o żadnych trzech królach. Ktoś powie: ‘jak to możliwe skoro każdy z nas zna historię o tym jak trzej królowie, Kacper, Melchior oraz Baltazar, przybywają aby ujrzeć narodzonego Jezusa?’. Zerknijmy zatem do Biblii, Ewangelia wg św. Mateusza rozdział 2, wersety 1 oraz 2:

        „Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: «Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon».”

        Jak zatem widzimy Biblia nie wspomina o królach, a o mędrcach. Mędrcy ci są czasami określani jako magowie. W Biblii nie ma też wzmianki na temat tego ilu ich tak naprawdę było. Skąd zatem tradycja o tym, że było ich trzech? Otóż większość zachodnich wyznań chrześcijańskich tradycyjnie zakładała, że było ich trzech, w oparciu o to, że przynieśli trzy dary: złoto, mirrę oraz kadzidło. Przykładowo w chrześcijaństwie wschodnim, zwłaszcza w kościołach syryjskich, często uznawano, że mędrców było dwunastu.

        Jak czytamy w Encyklopedii Britannica wcześni chrześcijanie błędnie zidentyfikowali mędrców jako królów powołując się na Psalm 72:11, który wspominał o tym, że wszyscy królowie oddadzą pokłon przed Mesjaszem. „I oddadzą mu pokłon wszyscy królowie, wszystkie narody będą mu służyły.” Stąd też biblijni mędrcy nagle po setkach lat zostali awansowani do rangi królów.

        W Biblii nie ma też ani słowa na temat tego jakie owi mędrcy nosili imiona. Znane nam imiona Kacper, Melchior i Baltazar to tylko i wyłącznie wymysł, który pojawił się dopiero w średniowiecznej tradycji. Jak podaje Britannica imiona te pojawiają się dopiero w kronice znanej jako Excerpta latina barbari. Jak zatem widzimy historia o trzech królach o imionach Kacper, Melchior i Baltazar nie ma nic wspólnego z Biblią. „

        • Anonim

          09/01/2020 o 09:25

          Wymysł jak cała biblia spisana z ustnych podań niepiśmiennych ludzi. W dodatku po grecku i tłumaczona na różne języki i dialekty. Wypisz wymaluj efekt głuchego telefonu.

      • Mieszkaniec

        07/01/2020 o 12:31

        Świetnie rozumiem wymowę tego „święta” i widzę płytkość naszej wiary. Wszystko jest tylko pokazówką i zabawą. Jak bardzo jesteśmy „religijni” świadczą noworodki na taśmociągach wysypisk śmieci, noże wbijane w plecy matek, braci, inaczej myślących, mających inny kolor skóry. Pozory, pozory, pozory…

        • FR

          08/01/2020 o 09:57

          Mieszkańcu,
          skąd u Ciebie tyle pesymizmu i goryczy. Przyglądając się Twojej wyliczance dowodów naszej „religijności” warto wspomnieć, że zapomniałeś napisać o najliczniejszej grupie ofiar tj. dzieciach zabijanych przed ich narodzeniem. Jednym z dowodów jakie jest podejście do wiary naszego społeczeństwa jest są ostatnio podawane wyniki badań uczestnictw w praktykach religijnych. Wyniki z nich jasno, że około 38% katolików w Polsce uczestniczyło w Mszy św. a 17% przystępowało do komunii świętej. Jednym z wniosków z tych badań jest to, że większość społeczeństwa, chociaż formalnie związana z Kościołem Katolickim, w praktyce ma niewiele wspólnego z tą religią. Myślę jednak, że osoby uczestniczące w uroczystości Objawienia Pańskiego i Orszaku Trzech Króli mają z reguły większą świadomość co świętują niż „przeciętny” Polak.
          Widzę również, że mimo często otaczającego nas zła dzieje się wiele dobrych rzeczy. Tak więc, nie ma co wpadać w pesymizm i biadolić jak to jest źle. Samodzielnie świata nie zmienisz i raju na ziemi nie będzie, ale wystarczy tylko zaufać Bogu, który czeka z miłością na każdego z nas, poznawać Go a On obdarzy Cię łaską i zaczniesz zmieniać się na lepsze a przez to świat wokół siebie.
          Miłego dnia

  2. Anonim

    08/01/2020 o 10:59

    Nasza wiara opiera się na tym, co sobie Watynak wymyśli na Soborze.
    4 Ewangelie tylko? A reszta, traktowane jako „apokryfy” to co?
    Nie wydaje mi się, by Jezus je „odrzucił” na starcie. Więc mamy wiarę podyktowaną ludzkim widzimisię… to nie jest żadna wiara…

    • Wierny

      09/01/2020 o 20:23

      Dzieje się tak między innymi dlatego że ludzie którzy mają zajmować się owieczkami kochają je tylko z dwóch powodów – pieniędzy i władzy nad nimi. Teraz sprawują ją razem z rządzącymi więc jest tym większa. Zatracili instynkt i msję. Zapomnieli komu mają służyć. Najgorzej jest z tymi na górze siedzą sobie w swoich pałacach i przyjeżdżają zapraszani żeby zainkasować odpowiednie kwoty. Tyle zostało z wiary- wydmuszka. Przekłada się to na liczbę wiernych którzy nie są ślepi. Demoralizacja przyszła od pasterzy. Czy Kościół zdoła się odrodzić? Całą nadzieja w proboszczach i laikacie. Tam jeszcze tli się potencjał.

      • Anonim

        11/01/2020 o 14:29

        Najfajniej jest uogólniać. Wszystkich do jednego wora i jest fajnie. A że to nie ma nic wspólnego z rzeczywistością i skrzywdzę wielu niewinnych ludzi to nie ma znaczenia. Grunt, że ja jestem nieskazitelny. A jeżeli nawet coś zrobiłem złego to usprawiedliwię się przed sobą, że przecież jestem tylko człowiekiem i mam prawo do słabości itp. Przecież trzeba być wyrozumiałym. Tylko rodzi się pytanie, dlaczego siebie potrafię wytłumaczyć z każdej niegodziwości a dla innych nie widzę usprawiedliwienia, bo są w jakiejś grupie.

        • Wierny

          11/01/2020 o 20:40

          W jakiejś grupie? To podobno grupa wybranych, konsekrowanych. Czytam ostatnio wypowiedź jednego z księży, który rozwodzi się nad obowiązkiem całowania kapłanów po rękach bo są odpowiednikami Chrystusa na Ziemi. Ty próbujesz opowiadać o słabościach. Jeżeli ktoś chce być szczególnie traktowany to musi na to zasłużyć(oczywiście nie mam na myśli całowania po rękach). Jeżeli jest człowiekiem słabym to powinien zrezygnować z kapłaństwa, a nie trwać i tylko zmieniać miejsce pobytu bo umożliwiają mu to jego przełożeni. To nie jest pierwsza z brzegu grupa zawodowa to podobno są wybrańcy.

          • Anonim

            13/01/2020 o 10:21

            Wierny,
            piszesz „Jeżeli ktoś chce być szczególnie traktowany to musi na to zasłużyć”. Zgadzam się z tym. Tylko pytam dlaczego na podstawie jednego przypadku odnosisz to do całej grupy księży (według Ciebie grupy wyjątkowej – osób wybranych, nie pierwszych z brzegu), czy np. w przypadku gdy jeden lekarz weźmie łapówkę uzasadnione jest twierdzenie, że wszyscy lekarze to łapówkarze i złodziej. Podobnych przykładów można dać wiele.
            Ale najważniejsze, pisząc wcześniej chciałem zwrócić uwagę na to, by nie wrzucać wszystkich do jednego wora i chociaż czasami widzieć „belkę we własnym oku”, co uczy pokory i bardzo pomaga w ocenie rzeczywistości i w ferowaniu bardziej obiektywnych osądów.

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W górę