Jak wywalić w błoto pięć baniek?
Zastanówmy się więc: dla kogo zbudujemy to przedszkole? To ważne pytanie, bo jak straszy „Przełom” w nadchodzącym roku w krzeszowickich przedszkolach zabraknie miejsca dla 60 przedszkolaków. To naprawdę niepokojące, bo wczesna edukacja jest w dzisiejszych czasach stygmatem cywilizacji – im wcześniej nasze dzieci wchodzą w system edukacji tym łatwiej społeczności osiągają sukces (duży skrót myślowy – pardon). Nie ma więc co bagatelizować sprawy. Jest naprawdę ważna.
Problem w tym, że Gmina Krzeszowice polując na muchę używa broni atomowej. Czym bowiem jest 60-oro wobec problemu wyszabrowania z gminnej kasy kilku milionów złotych? Jeśli przeliczyć koszt budowy nowego przedszkola w Tenczynku na jedno dziecko to wychodzi nam w przybliżeniu, że jeden „ponadlimitowy” przedszkolak będzie kosztował gminnych podatników ponad 80 tysięcy złotych.
Sporo. Prawda?
autor: Michał Gwiazdowski
źródło: Blog Dziennik Krzeszowicki
Burmistrz zaproponował wybudowanie tego edukacyjnego przybytku, ludzie dobrej woli z Tenczynka (piszę to bez przekąsu) lobbowali za budową, Rada Gminy klepnęła, że w Gminie Krzeszowice, a konkretniej w Tenczynku stanie nowe przedszkole. Właściwie to już staje.
A w czym tkwi problem?
Ano w tym, że choćby z pobieżnych informacji statystycznych (uwaga – PDF) wynika, że mamy aktualnie wyż demograficzny w wieku produkcyjnym. Jako że sam jestem częścią tego wyżu i mam tego świadomość od lat wczesnomłodzieńczych (klasy były pełne, na studia się dostać nie tak łatwo, a znaleźć dobrą pracę jeszcze trudniej) to mnie to nie zaskakuje. Moi rówieśnicy mają coraz więcej dzieci i jeszcze przez kilka lat tak będzie. Dziwi mnie natomiast, że Gmina z pełnym dostępem do danych ze Powszechnego Spisu Ludności ignoruje fakt, że akurat mamy wyż, ale po tym wyżu będzie demograficzna jazda z górki na pazurki. Co potem?
Zdrowy chłopski rozum
Zgodnie ze zdrowym chłopskim rozumem należałoby więc na te kilka lat wyżu wynająć kilka pomieszczeń i zorganizować przedszkole bez stałej siedziby, po czym je zlikwidować. Ale najwyraźniej to jest zbyt trudne.
Gmina woli wydać lekką ręką kilka milionów złotych naszych podatków na budowę siedziby potrzebnej przez maksymalnie kilka lat, po czym obudzić się z ręką w nocniku – bo za 5-6 lat to przedszkola będą się starać o dzieci, a nie rodzice żeby ich dzieci miały miejsce w przedszkolu.
Czy tak powinniśmy wydawać publiczne pieniądze?