Polemika: Wojna podjazdowa, czyli żale niedziewic
„Nasza gminna sztafeta przybiera barwy wojenne i kłóci się miedzy sobą o to, kto pierwszy wpadł na pomysł przystąpienia do „Lidera” – jakie to dziecinne!”
Muminek – będzie bolało, ale – jakie to naiwne!
Mam pytanie – czy Bartl, Jagiełło i reszta dramatis personae to politycy? C`mon, a kto?!
Politycy lokalni są tylko politykami, nie wymagajmy zbyt wiele. W polityce generalnie chodzi o trzy sprawy:
1) władzę
2) władzę
3) władzę
Czy w polityce lokalnej też o to chodzi?
autor: Michał Gwiazdowski
źródło: Blog Dziennik Krzeszowicki
A teraz szerzej o krzeszowickim dziewictwie
Po pierwsze – Muminek pisze w pierwszym zdaniu:
„Zaczęło się dość niewinnie, od powołania Lokalnej Grupy Działania, dzięki której gmina Krzeszowice mogłaby pozyskać pieniądze z unijnego programu Lider Plus”
No niestety, pierwsze zdanie i wtopa. Nie zaczęło sie od powołania LGD programu, ponieważ sławetna swą nieudolnością grupa Byłego nie złożyła w sądzie papierów rejestracyjnych. Zrobiła to za to inna grupa inicjatywna i gmina weszła w PPP z inną LGD – „Zdrój”.
Czy Nowy zrobił to na złość Byłemu? Możliwe i bardzo prawdopodobne. Ale:
– gmina może wejść w takie partnerstwo z więcej niż jednym podmiotem
– gmina wcale nie musi wchodzić w takie partnerstwo zgodnie z regulacjami ministerstwa
– jak się jest frajerem to pretensje trzeba mieć do siebie
Druga sprawa – wykorzystywanie KOK do spotkań grupy inicjatywnej. Tu zgadzam się ze środowiskiem pana Wiesława Jagiełły – nic gminie sie nie stanie, jeśli tego rodzaju spotkania będą się odbywały w budynkach gminnych. Przynajmniej teoretycznie LGD to sprawa kompletnie apolityczna, a to że w konkretnym przypadku zabrali się za nią politycy z grupy Wiesława Jagiełły nic nie zmienia. Burmistrz ma u mnie za to krechę, bo w kraju którym się zajmuję nieco częściej takie niewinne utrudnianie zebrań to metoda walki politycznej.
Warto szanować pewne standardy, nawet jeśli druga strona ich nie szanuje.
Po trzecie – jak to nie szanuje?
Ekipa Byłego, czyli w przybliżeniu – kilka osób ze środowiska krzeszowickiego Prawa i Sprawiedliwości Gminnego Porozumienia Samorządowego nie bardzo chce szanować standardy na które się powołuje. Plus radni
Muminku – piszesz:
klub „Nowych Krzeszowic” […] uchronił go (burmistrza – przy mg) przed kontrolą prowadzonej przez niego polityki kadrowej w urzędzie.
oraz
Po co współpracować z opozycją skoro – jak powiedział prezes Świtu Adam Ślusarczyk, wchodzący w skład opozycyjnej LGD – można dać jej „kopa”
Żaden ze mnie członek wspierający ekipy burmistrza Bartla (no chyba że na zasadzie opozycji wobec tego burdelu który mieliśmy za kadencji burmistrza Jagiełły). Będę go jednak bronił, ponieważ znacznie rozmijasz się z rzeczywistością.
Klub „Nowych Krzeszowic” obronił Bartla przed drobiazgową kontrolą posunięć kadrowych w Urzędzie Miasta. Zgoda. Warto jednak pamiętać, że taka konkretna polityka zgodnie z ustawą nie musi być wcale drobiazgowo kontrolowana. Niemniej jednak – może. Takie prawo radnych. Większości radnych.
Dlaczego jednak, skoro część radnych (z PiS i GPS) chciała takiej kontroli to postanowiła zamiast dyskusji i przekonania większości postawić na działania siłowe? Dyscyplina w głosowaniu (której nie ma nawet przy głosowaniu nad budżetem – sic!), pyskówka, atak. Jak to sie ma do słów prezesa Adama Ślusarczyka, wchodzącego przecież w skład tej samej ekipy? To kto tu komu chciał dać „kopa”?
Zresztą – tamto głosowanie skończyło się stosunkiem 12-6, co oznacza że nawet nie wszystkie „jagiełki” postanowiły poprzeć takie stawianie sprawy. To o czymś świadczy – prawda?
Koniec
Na dobranoc (późno już). Fajnie że komuś się jeszcze chce zabierać głos w sprawach dotyczących lokalnej społeczności. W czasach w których nikomu się nie chce nic poza własnym ogródkiem trzeba się cieszyć. Ale warto przy tym zabieraniu głosu pamiętać o trzymaniu się rzeczywistości i faktów.