Wydarzenia
Wola Filipowska się (nie) popisała
Antysemickie napisy na murze ogrodzenia prywatnej firmy, zdewastowany budynek dworca, obraźliwe napisy na budynku filii biblioteki – to nie jest opis jednego z podwórek gdzieś w slumsach odległego kraju. Taki obrazek widzą każdego dnia kierowcy i pasażerowie przejeżdżający przez Wolę Filipowską.
Po zamalowaniu napisów za kilka dni pojawiają się nowe. Białe ściany niewielkiej cukierni w centrum wsi przyciągają wandali jak magnez. Dziś prawie cały budynek pokrywają napisy nabazgrane przez WSH (White Star Hooligans), czyli pseudokibiców Wisły Kraków.
W osłupienie może wprawić znajdujący się na terenie miejscowości budynek dworca PKP. Kilkakrotnie odnawiany, dziś od góry do dołu pokryty czerwonym sprayem. Wandale dewastują w ten sposób również elewacje okolicznych sklepów. Wypisywane przez nich hasła, są nie tylko wulgarne, ale też często antysemickie – patrz mur ogrodzenia firmy Drobet przy wjeździe do wioski od strony Trzebini.
Na wyrozumiałość, nie może też liczyć miejscowy kościół. Na ścianie przy wejściu całkiem niedawno likwidowano „radosną twórczość” jednego z mieszkańców. Po wpłaceniu 600 złotych wyszedł na wolność.
Czytaj również: