Gospodarka
Krzeszowickie Sorrento z perspektywy Czycza. Smród, bród i prowizorka
Stanisław Czycz wielkim poetą i prozaikiem był. Na krzeszowickiej ulicy nazwanej jego imieniem trudno jednak szukać śladów dawnego Sorrento. W tle majaczy oczyszczalnia ścieków, a na końcu ulicy gmina umieściła punkt odbioru odpadów. Jak się żyje na Czycza? Ciągle na wdechu.
Na pierwszy rzut oka okolica wydaje się spokojna. Kilka domów, pola, w oddali las, do miasta daleko. Idealne miejsce do życia? Może kiedyś. Odstrasza sama kładka nad torami, po której trzeba przejść by dostać się na drugą stronę i dojść do ulicy. Po wydeptanej ścieżce widać, że większość mieszkańców zamiast próchna woli czuć grunt pod nogami.
Za torami trudno stwierdzić gdzie zaczyna się punkt odbioru odpadów. Miejsce wygląda jak po całodobowej pijackiej balandze. Przy ścieżce prowadzącej do Czycza pełno butelek, drzewa „ozdabiają” papiery i worki foliowe. Sama ulica to dziś zlepek tego co zostało po asfalcie. Najpierw rozjeżdżał ją ciężki sprzęt potrzebny przy rozbudowie oczyszczalni, teraz tą samą drogą podążają duże śmieciary do prowizorycznego punktu odbioru odpadów, który gmina umieściła na końcu ulicy.
W tym miejscu, dosłownie kilka metrów od zabudowań miał w przyszłości powstać Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych. Nie powstanie, bo inwestycje oprotestowali okoliczni mieszkańcy. W zamian władze gminy chcą wybudować go… kilkanaście metrów dalej, po drugiej stronie ulicy. Nowe miejsce w praktyce zmienia niewiele. Mieszkańcy już dziś mają przedsmak tego, co może czekać ich w przyszłości. Do PSZOK-u trafiają m.in. tworzywa sztuczne, zużyte baterie, leki i chemikalia oraz odpady zielone. Mimo betonowego płotu oddzielającego prowizoryczny punkt na Czycza od zabudowań, nad działką, przy przeładunku popiołu, unosi się chmura pyłu, która przy wietrze ląduje na okolicznych domach. Mieszkańcy Czycza nie zamierzają składać broni w walce z niechcianym sąsiedztwem, zwłaszcza, że w grę wchodzi zdrowie ich dzieci, w przeważającej większości alergików.
O to, jakie działania zamierza przedsięwziąć gmina, by inwestycja nie była uciążliwa dla okolicznych mieszkańców zapytaliśmy krzeszowickich urzędników. Niestety, nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Nie wiadomo też ile docelowo gmina zapłaci za PSZOK, koszty inwestycji mają być znane po wykonaniu kompletnej dokumentacji projektowej.
Wiadomo natomiast, że w budżecie mają znaleźć się pieniądze na remont nawierzchni ulicy Czycza, na ten cel środki przeznaczyło już osiedle. Wydział Inwestycji rozważa również remont ulicy Poprzecznej (wjazd od Daszyńskiego), na którą w przyszłości mógłby zostać skierowany ruch do PSZOK.