Wydarzenia
Ostra wymiana zdań na sesji. O co tym razem poszło?
To miał być wyjątkowo miły dzień. Po otwarciu obrad burmistrz złożył spóźnione życzenia z okazji przypadającego na 27 maja Dnia Samorządu Terytorialnego. Radni, sołtysi i przewodniczący osiedli dostali symboliczne upominki, a część z nich dodatkowo pamiątkowe dyplomy za długoletnią pracę na rzecz mieszkańców. Gdy radni przeszli do porządku obrad skończyły się uprzejmości a zaczęła ostra jatka.
W 2000 roku Sejm RP, dla upamiętnienie pierwszych wolnych wyborów samorządowych z 1990 roku, ustanowił dzień 27 maja Dniem Samorządu Terytorialnego. Krzeszowiccy radni do tej pory swojego święta nie obchodzili. Na czwartkowej sesji postanowił zmienić to burmistrz, nagradzając samorządowców, którzy na rzecz mieszkańców pracują najdłużej. Pamiątkowy dyplom dostała pracująca w Urzędzie Stanu Cywilnego Anna Wójcik, sołtys Rudna Anna Kozłowska, były burmistrz, a obecnie radny Wiesław Jagiełło i przewodnicząca rady Stanisława Grzęda. Upominki otrzymali również wszyscy znajdujący się na sali radni, sołtysi i przewodniczący osiedli. Po tak miło rozpoczętej sesji radni pokazali jak wygląda prawdziwa twarz krzeszowickiego samorządu i z czym na co dzień przychodzi się im „boksować”.
Zaczęło się od zdjęcia z obrad punktu dotyczącego przyjęcia programu opieki nad zwierzętami. Radny Adam Ślusarczyk dopytywał burmistrza dlaczego program wciąż nie został przygotowany choć przyjęty powinien zostać już w marcu. Od pracownicy wydziału ochrony środowiska usłyszał, że powodem są braki kadrowe w wydziale. Temat drążył nadal zarzucając burmistrzowi kiepską politykę kadrową, zadawał kolejne pytanie, na które zamiast Czesława Bartla odpowiedzi udzielała pracownica wydziału. Wymianę zdań zakończył stwierdzając, że burmistrz zamiast udzielać odpowiedzi, chowa się za swoimi pracownicami. Reakcja Czesława Bartla była natychmiastowa – To nie pan będzie wskazywał, kto ma udzielać odpowiedzi.
Kolejne godziny sesji przynosiły następne niespodzianki. Przy punkcie dotyczącym zmiany uchwały budżetowej poruszono temat zamiany działki jakiej dokonał Wydział Gospodarowania Mieniem i Planowania Przestrzennego. Warte 406 tysięcy złotych 29 arów zamieniono na 32 arty za 396 tysięcy złotych, nowy właściciel dopłacił gminie 10 tysięcy. Z wyjaśnień urzędników wynika, że działka leży na terenie przez który w przyszłości zostanie poprowadzone droga od krajowej 79 do Miękini. Części radnych taka argumentacja nie przekonała i domagali się wyjaśnień.
Radna Helena Latawiec zwróciła uwagę, że działka, którą nabyła gmina leży na terenie zalewowym, natomiast ta, której gmina się pozbyła, to teren budowlany. Dopytywała również, czy urząd wydał wcześniej właścicielowi nabytej działki decyzję o warunkach zabudowy, a jeśli tak, to kiedy to nastąpiło. Po potwierdzeniu przez Marię Chodacką-Kucharczyk, wydania przez wydział WZ, radna domagała się pokazania dokumentu. Wątpliwości miał też Adam Ślusarczyk, bo według niego, gmina zamieniła działki pod drogę, na którą nie ma planów i koncepcji. Radna Michalina Nowakowska-Malczyk dopytywała czy działka gminna była wcześniej wystawiana na sprzedaż i dlaczego urząd nie uruchomił procedury przetargowej. Zwróciła też uwagę, że nabyta przez gminę działka, na mapie, którą otrzymali radni tylko przylega do drogi, która ma powstać w przyszłości.
Wątpliwości próbowali rozwiać urzędnicy. Podkreślali, że zamiana jest zbyciem a nie sprzedażą, w związku z tym, nie nie ma wymogów uruchamiania procedury przetargowej. Gminna działka była kilkakrotnie wystawiana na sprzedaż i za każdym razem nie udawało się znaleźć na nią nabywców, dodali również, że nowa droga w liniach rozgraniczających będzie miała minimum 20 metrów, stąd potrzeba zakupu działki.
Na koniec dyskusji głos zabrał były burmistrz, Wiesław Jagiełło. By uciąć ewentualne snucie domysłów, że wymiana działek była robiona pod konkretną osobę, poprosił o pisemne wyjaśnienie całej sprawy.