Gospodarka

Kebab zamiast „Szema Jisrael”. W dawnej synagodze powstało bistro

Opublikowane

Statystycznemu Polakowi katolikowi trudno jest wyobrazić sobie kościół, do którego po pracy można wpaść na piwo i pizzę. Skateparki w świątyni i mieszkania w kaplicy nie są polskimi wynalazkami. Inaczej sprawa ma się w przypadku domów modlitw innowierców. Tutaj, przed wejściem, Polak katolik dostępuje rozgrzeszenie.

Szema Jisrael, „Słuchaj, Izraelu! Wiekuisty jest naszym Bogiem, Wiekuisty jest jedyny! A będziesz miłował Wiekuistego, Boga twojego całym sercem twoim, i całą duszą twoją, i całą mocą twoją”. Te słowa jednej z najważniejszych modlitw w judaizmie zapewne wiele razy wypowiadano przy ulicy Wąskiej w Krzeszowicach w latach dwudziestych ubiegłego stulecia. Dziś słychać tam już tylko potworny chichot historii. W dawnej synagodze otwarto właśnie bistro z kababami i pizzą. Nowy właściciel mógł przystosować obiekt do swoich potrzeb, bo dawny dom modlitwy krzeszowickich Żydów nie jest wpisany do rejestru zabytków. Nie zadbała o to sama krakowska Gmina Wyznaniowa Żydowska, która przed kilkunastu laty, po odzyskaniu mienia, sprzedała oba obiekty przy ulicy Wąskiej mieszkance Krakowa.

Budynek synagogi przy Wąskiej 1 i mykwa przy Wąskiej 4 to jedyne co zostało po mieszkającej tu przed drugą wojną światową społeczności żydowskiej. Mykwa znajduje się w stanie rozkłady, a dom modlitwy po remoncie, ma posłużyć za jadłodajnie, w której być może wkrótce będą też organizowane przyjęcia komunijne. Wcześniej, przez wiele lat obiekt służył krzeszowickim strażakom, po odzyskaniu mienia, gmina żydowska miała sprzedać go razem z mykwą, za 200 tysięcy mieszkance Krakowa.

W budynku przy Wąskiej 1 odbywały się koncerty punk rockowe, mieścił się też sklep. Do tej pory, żaden najemca nie zagrzał tu zbyt długo miejsca. Być może Da Pietro odczaruje budynek w dawnej, żydowskiej części miasta. Szkoda tylko, że właściciel zamiast kababów i pizzy do menu nie wprowadził bajgli, czulentu, cymesu, chały (odpowiednik naszej wigilijnej chałki) czy żydowskiego jabłecznika. Byłaby to miła odmiana od wszechobecnego fast foodu, wyróżniająca to miejsce i jednocześnie przypominająca o dawnych mieszkańcach miasta.

46 komentarzy

Najpopularniejsze

Exit mobile version