Kultura

Masterchef w życiu kieruje się intuicją, w gotowaniu sercem

Opublikowane

Gdyby nie kucharzyła pewnie pracowałaby z dziećmi. Zaszczytną statuetkę Masterchefa trzyma w szafce tuż obok ryżu. Mówi, że program wywrócił jej życie do góry nogami, ale z rozmowy wynika, że mocno stąpa po ziemi. Ci którzy w piątkowy wieczór przyszli do Pałacu Vauxhall mogli posłuchać ciekawej opowieści o tym jak spełniają się marzenia.

Do sali wystawowej na piętrze wchodzi drobna szatynka, wyraźnie zdziwiona i oszołomiona ilością osób, które przyszły się z nią spotkać i posłuchać o kulisach kulinarnego show. Magda wróciła niedawno z Warszawy. Podczas dwutygodniowego stażu po 13 godzin dziennie stała przy garach. Żadna przyjemność, ale nie dla niej. Ona lubi jak się dużo dzieje. Od dziecka wiedziała, że będzie „kucharą”. Zaczynała od lepienia pierogów na Wigilię, robienia kompotu i smażenia kotletów. Frajdę sprawiało jej gdy rodzina w 15 minut pochłaniała ciasto, które upiekła. Później przyszła chęć sprawdzenia się, potrzeby potwierdzenia, że jest na prawdę dobrą, ale już z ust profesjonalistów. Właście dlatego zgłosiła się do programu.

CV, jak same twierdzi nie było powalające, na koncie mało doświadczeń kulinarnych. Rodzina nie wiedziała co też siedzi Magdzie w głowie. O tym jak wielką pasją córki jest gotowanie do ojca dotarło w finale. Sukces był okupiony ciężką pracą. W Masterchefie spędziła 3 miesiące, nie było taryfy ulgowej, trzeba było dać z siebie maxa, a później po powrocie do domu milczeć by nie złamać postanowień kontraktu, czasem oszukując własną babcię.

Po wielkim finale co prawda powiedziano jej, że życie przewróci się do góry nogami, ale na rozpoznawalność nie była przygotowana. Po programie zamknęła się w domu i płakała. Sukces przyszedł niespodziewanie, a z nim promocja książki i spotkania z czytelnikami, udział w programach śniadaniowych czy warsztatach kulinarnych. Marzenia się spełniły. Ciągle gdzieś w oddali jest jeszcze jedno – wyjazd do Kolumbii. Na razie musi poczekać, barierą okazał się język i zobowiązania tu w Polsce.

W tym roku, jak sama zapewnia, będzie można już zjeść potrawy z jej autorskiego menu. Gdzie? Na razie nie chciała zdradzać, na pocieszenie dodała, że podróż nie będzie dużą wyprawą. Na pewno będzie pysznie, bo profesjonalne gotowanie to jej życiowe marzenie. Na czwartym roku wiedziała, że studia z inżynierii biomedycznej to jednak nie jest to. Studia jednak dokończyła. O swoją pierwszą pracę starała się przez dwa miesiące, by później po miesiącu ją rzucić. Nie lubi korporacji i schematów, w życiu kieruje się intuicją, w gotowaniu sercem. Tą drugą cechę docenili jurorzy V edycji Masterchefa. Statuetka stoi w szafce kuchennej, tuż obok ryżu.

23 komentarze

Najpopularniejsze

Exit mobile version