Awinion Północy po godzinach
Gminny alfabet, czyli D jak dziadostwo
Dzisiejszy wpis sponsoruje literka D jak dziadostwo. Dziadostwo, które widać gdy przyglądniemy się bliżej różnym publicznym inwestycjom, inicjatywom, w którym efekt, albo jego brak, jest namacalny, widoczny.
Jak remont drogi w Nowojowej gdzie komuś umknęła rura wodociągowa, jak chodnik bez odwodnienia w Rudnie, jak plan zagospodarowania. Nie, nie żebyśmy byli wyjątkowi czy jedyni w tej materii – przecież wszędzie podobnie. Wzniosłe słowa, patriotyzm, wielka Polska – tutaj mamy specjalistów, tutaj wszyscy prześcigają się w pomysłach, planach wizjach. Ale ta trochę mniejsza Polska, ta lokalna, gdzie nie trzeba wielkich geopolitycznych strategii, tylko kompetentnych fachowców w danej dziedzinie, profesjonalizmu i zaangażowania ludzi zwykle na technicznych stanowiskach, często na etatach opłacanych z publicznych pieniędzy, ta Polska ma jeszcze dużo do nadrobienia.
Potrzebujemy więcej ludzi, którzy zamiast mówić o krętej drodze do wolności czy tam wielkości, o zwyciężaniu [tu_wpisz_dowolny_frazes] zrobią mam prostą, solidną drogę do miasta, zamiast zmieniać nazwy ulic zmienią ich wygląd i nawierzchnie która wytrzyma dłużej niż jedną zimę.