Inwestycje
Co się stanie gdy w Dębniku zacznie działać kamieniołom?
Krakowska firma Trans-Ziem po raz kolejny stara się o koncesję na wydobycie dębnickiego wapienia. Pod koniec stycznia zakończyły się w tej sprawie konsultacje społeczne. Teraz inwestor czeka na wydanie przez burmistrza decyzji środowiskowej. O tym, z czym będzie wiązało się uruchomienie kopalni w Dębniku można było przeczytać w przedstawionym przez Trans-Ziem raporcie oddziaływania na środowisko.
Jak wynika z dokumentu teren przeznaczony pod wydobycie ma wynosić prawie 9 hektarów. Od pierwszych zabudowań dzielić ma go 40 metrów (strona zachodnia) lub 90 – strona południowa. Kopalnia miałaby działać od poniedziałku do piątku, a także „w ograniczony zakresie” w soboty, od 6:00 do 18:00.
Pierwsze ciężarówki załadowane urobkiem miałyby opuszczać teren zakładu o godzinie 7:00. W wariancie najbardziej optymistycznym, dobowy transport wyniósłby 32 pojazdy (64 tam i z powrotem). Maksymalnie, w ciągu jednego dnia, z terenu kopalni inwestor mógłby wywieźć nawet 640 ton kruszywa, a w ciągu roku – 160 tysięcy ton. Ciężarówki z Dębnika będą poruszać się w kierunku Krzeszowic przez ulicę Legionów Polski i 3 maja do krajówki. Jak wynika z raportu, jeśli kopalnia zostanie uruchomiona, ruch ciężarówek zwiększy się w tej części miasta 5-krotnie, o prawie 60% w stosunku do obecnego stanu. To z kolei wiąże się z pogorszeniem stanu dróg i zwiększoną emisją pyłów.
W tym miejscu warto dodać, że wzmożony ruch ciężarówek będzie się odbywał w pobliżu terenów na których gmina chce stworzyć kompleks zdrojowo-rekreacyjny. Niedaleko skrzyżowania ulic Batalionów Chłopskich z Legionów Polskich, czyli w miejscu, w którym będą spotykać się ciężarówki z kopalni Czatkowice z ciężarówkami z Dębnika, powstać ma tężnia solankowa.
Sam dębnicki kamieniołom znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie Doliny Racławki oraz w obszarze Dolinek Jurajskich i Parku Krajobrazowego Dolinki Krakowskie. Ten ostatni, przez czytelników miesięcznika National Geographic Traveler, został kilka lat temu okrzykniętego jednym z siedmiu cudów Polski.
W raporcie można przeczytać, że „istnieje potrzeba społeczna uruchomienia kopalni, ponieważ jest duże zapotrzebowanie na rynku na zasoby kopalniane, czyli Marmur Dębnicki, w dużej mierze to zapotrzebowanie wynika z konieczności restauracji istniejących zabytkowych obiektów, które wyposażano w tego rodzaju materiał kamienny – ozdobny”.
Z tą opinię nie zgadza się jeden z naszych czytelników, który złożył uwagi do raportu. – Pomimo zamknięcia kamieniołomu w Dębniku 30 lat temu ilość konserwacji zabytków w Polsce nie spadła, a wręcz znacznie wzrosła w XXI wieku ze względu na dostępne fundusze. Nie został publicznie ujawniony żaden fakt, że jakikolwiek zabytek nie został odnowiony tylko z tego powodu, że brakuje tego kamienia. Dostępne są również inne surowce kamienne ozdobne o zbliżonych parametrach. Najnowszym i najbliższym przykładem jest to, że w zabytkowym kościele św. Marcina w Krzeszowicach obecnie wymienia się posadzkę kamienną na ciemny materiał kamieniarski, zbliżony w wyglądzie do „marmuru” dębnickiego, ale jednak pochodzący z innego kamieniołomu – pisze nasz czytelnik.
Jego opinię podzielają inni mieszkańcy. W trakcie trwania konsultacji, do urzędu wpłynęło 71 uwag. O włączenie do postępowania poprosiło Towarzystwo na rzecz Ziemi z Oświęcimia. Swoje uwagi przekazali też nasi sąsiedzi ze stowarzyszenia Ziemia Rudawska. Na łamach Dziennika Polskiego w tej sprawie wypowiedział się też burmistrz Krzeszowic. Wacław Gregorczyk przyznał, że jeśli firma spełni wymogi, nie będzie miał innej możliwości niż wydanie inwestorowi decyzji środowiskowej. Wskazał też, że mieszkańcy sprzeciwiający się wznowieniu wydobycia będą mieli możliwość wniesienia odwołania. – Podobnie jak po poprzednim wniosku, będą mogli sprawę oddać do sądu – podkreślił.