Przeczytane w „Gazecie Wyborczej”

„Andrzej Adamczyk ma świadomość, że w wyborach do Sejmu zdobył tylko półtora tysiąca głosów. Wie więc, że trzeba się już ustawić na przyszłość. Po powrocie z Warszawy będzie musiał gdzieś mieć pracę, coś robić. On komuś pomoże teraz, ktoś pomoże mu kiedyś. Nieważne, że przeciwko ludziom, z którymi się wiąże, toczą się postępowania w prokuraturze” – mówi w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” Izabela Lewandowska-Malec, pełnomocniczka PiS w Świątnikach Górnych


Rozmowa z Izabelą Lewandowską-Malec

Wojciech Pelowski: Dlaczego Pani do nas zadzwoniła?

Dr Izabela Lewandowska-Malec: Przeczytałam pana artykuł. Ale to, co się dzieje w Krakowie, to mały wycinek sytuacji w regionie. Ludzie mają dość, ja też mam dość. Wiem, że mogę za to wylecieć z Prawa i Sprawiedliwości, ale mimo wszystko decyduję się mówić. Mam poczucie dyskomfortu w związku z tym, co widzę w partii.

Skąd to rozczarowanie?

– Wstąpiłam do partii trzy lata temu z bardzo konkretnej przyczyny. Jako prawnik, były wójt gminy Świątniki, radna powiatu i gminy prowadziłam walkę z miejscowym układem. Jest on związany z tamtejszą władzą – chodzi o ustawianie przetargów, fałszowanie dokumentów, poświadczanie nieprawdy. Te sprawy były dotąd umarzane po naciskach na prokuraturę. Mówiłam o nich wielokrotnie i w celu ich rozwiązania postanowiłam uzyskać wsparcie partyjne. Wydawało mi się, że PiS mnie w tej walce poprze.

I…?

– Dzisiejszy poseł Andrzej Adamczyk próbował utrudnić mi już samo wstąpienie do partii, bo jeszcze jako radna klubu AWS w powiecie próbowałam blokować jego sprzeczne z prawem propozycje. Chciał naginać prawo w sprawie ustalenia wynagrodzenia starosty powiatu. To drobne sprawy, ale jako prawnika mnie raziły. No i nie dostałam w partii pomocy, na którą liczyłam.

A teraz?

– To, co teraz dzieje się w małopolskim PiS, to jeden wielki układ i jedna wielka klika – taki jest odbiór tego w regionie.

Na czym to polega?

– W swojej gminie mam władze, z którymi walczę, bo działają wbrew prawu i naciskają na krakowską prokuraturę. Walczę więc z układem, z którym walka jest wypisana na sztandarach PiS. Co mam w zamian? Władze Świątnik są przeciwne zaproszeniu do miasta posła Ziobro. Ostatecznie do spotkania dochodzi i przychodzi na nie… wiceburmistrz pani Kułaj. Wyprosiłam ją. Ale, jak się później okazało, poseł Adamczyk jako pełnomocnik PiS w Małopolsce przyjął ją do partii!

Jak rozumiem, przyjął do partii osobę, z którą Pani toczy walkę i oskarża o niejasne interesy?

– Właśnie. Do tego wcześniej startowała w wyborach z listy SLD-PSL! Przyjmuje się ją za moimi plecami, bo z jakichś względów będzie się to władzom w regionie opłacać.

Wiem, że na początku miesiąca szykują się wybory władz regionalnych…

– Trwa zabieganie o poparcie w wyborach. Ale już w ubiegłym roku do partii w mojej gminie dopisano kilkunastu młodych chłopców, członków lokalnego klubu sportowego. Lat 19, 20, 21. Niektórzy nawet nie wiedzieli, że są w PiS. Wzięto ludzi z ulicy, bez deklaracji, nie sprawdzając niczego. I oni głosowali na kandydatów na zjazd regionalny… [śmiech]. Tak tu wygrywa się wybory. Głosowali właśnie na panią przyjętą przez posła Adamczyka, który w ten sposób buduje sobie zaplecze. To grupa do zadań specjalnych. Mówiłam o tym wewnątrz partii wielokrotnie, ale bez poważnego odzewu. Wystąpiłam już do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Sekretarz generalny partii stwierdził, że sprawą zajmie się zarząd regionu. A prezes Kaczyński za chwilę zarząd rozwiązał.

Mówi Pani o pośle Adamczyku, który jednak chyba nie jest najważniejszą postacią w małopolskim PiS.

– Mówię o mechanizmie. Mnie nie zależy na karierze w tej partii, jak zresztą w żadnej partii – mam uczelnię, robię habilitację. A liderzy w PiS budują swoją pozycję poprzez otaczanie się mniejszymi od siebie. Niszczy się autorytety. Bo jeśli ktoś jest wielki, pozwoli, żeby jego współpracownik był jeszcze większy. A jak lider nie jest wielkiego formatu, to jego otoczenie jest jeszcze słabsze. Andrzej Adamczyk ma świadomość, że w wyborach do Sejmu zdobył tylko półtora tysiąca głosów. Wie więc, że trzeba się już ustawić na przyszłość. Po powrocie z Warszawy będzie musiał gdzieś mieć pracę, coś robić. On komuś pomoże teraz, ktoś pomoże mu kiedyś. Nieważne, że przeciwko ludziom, z którymi się wiąże, toczą się postępowania w prokuraturze.

Domyślam się, co odpowie poseł Adamczyk: sama Pani gra o władzę.

– Dotąd do moich zarzutów się nie odnosił. Będzie próbował mnie dyskredytować tym, że mam wyrok za pomówienie burmistrza Świątnik o naciski na prokuraturę, zmierzające do umorzenia prowadzonych w jego sprawie śledztw. To z pierwszej instancji. Odwołałam się od niego.

Uda się Pani coś jeszcze zrobić w tej partii?

– Tu już jest mnóstwo ludzi, którzy nie chcą płacić składek. Ludzi przygniatają kliki, patologie i wewnętrzny układ. Bo jeżeli wyborców kiedyś nafaszerowało się wielką nadzieją, to wie pan, co się dzieje, kiedy człowiekowi się tę nadzieję odbiera. On zaczyna nienawidzić tych, którzy mu tę nadzieję dali.

* Dr Izabela Lewandowska-Malec jest pełnomocnikiem PiS w Świątnikach Górnych, pracownikiem naukowo-dydaktyczny Wydziału Prawa i Administracji UJ oraz Krakowskiej Szkoły Wyższej

Działacze PiS odpowiadają na zarzuty:

Wanda Kułaj, pełnomocnik burmistrza Świątnik Górnych, członek zarządu powiatu krakowskiego: – Pani Lewandowska-Malec walczy o władzę w Świątnikach. Nieskutecznie, bo wybory przegrywa. Ma wyrok karny w sprawie pomówienia władz gminy. Notorycznie składa sprawy do prokuratury, które są umarzane. Po więcej informacji proszę zadzwonić do posła Adamczyka.

Andrzej Adamczyk, pełnomocnik PiS w Małopolsce: – Nie będę oceniał tej sytuacji w Świątnikach. Choć swoje zdanie na ten temat mam. Co do pani Kułaj – złożyła deklarację o przyjęcie do PiS, przeszła procedurę, została przyjęta. Inni dzisiejsi członkowie PiS też deklaracje złożyli. Ja nie wiem, czy oni są w jakimś klubie sportowym, czy nie. Tego, czy pani Lewandowska-Malec jest poważna, nie będę oceniał. Cieszę się, że złożyła skargę do władz partii w Warszawie, bo to wyjaśniło sytuację. Nie było żadnych nadużyć. Gdyby były, prezes partii nie mianowałby mnie pełnomocnikiem. Konflikty w każdej partii się zdarzają.

źródło: miasta.gazeta.pl/krakow/1,35798,3937218.html

Rozpocznij dyskusję

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W górę