„Pod względem wielkości nie mamy zamiaru konkurować ani z Krakowem, ani nawet z Chrzanowem. Jesteśmy i będziemy miastem nieogromnym. Podobnie zresztą uważają radni. Bo mimo rozmaitych kontrowersji na posiedzeniach poszczególnych komisji, co do takiej wizji miasta i gminy wszyscy jesteśmy zgodni. I przykładowo, Wieloletni Plan Inwestycyjny uchwalono ostatnio tylko przy jednym głosie wstrzymującym się” – mówi w wywiadzie dla tygodnika „Przełom” burmistrz Krzeszowic.
źródło: www.przelom.pl
Z burmistrzem Krzeszowic Czesławem Bartlem i sekretarzem gminy Janem Berezą rozmawiają Alicja Molenda i Bogumił Kurylczyk.
Kraków pcha się do Krzeszowic. Kiedyś tylko kuracjusze, potem mieszkańcy, a teraz inwestorzy, którzy wykupują całe połacie ziemi.
Burmistrz Czesław Bartl: – Nie ma tygodnia, aby nie zjawiał się u mnie jakiś przedsiębiorca. A przynajmniej raz w miesiącu jest to przedsiębiorca bardzo poważny. Otoczony sztabem ludzi: prawnikami, finansistami. Jednym słowem – gotowy nie tylko do rozmów.
Sekretarz Jan Bereza: – Jednak to, co Krzeszowice mają do zaoferowania, wymaga przedsiębiorcy bardzo, bardzo poważnego.
Zgadujemy. Chodzi o pałac Potockich.
J.B: – Tu trwają jeszcze formalności, więc czekamy na decyzję wojewody. Miałem na myśli teren po kamieniołomie w Miękini. Kilkadziesiąt hektarów wprost wymarzone na urządzenie ośrodka rekreacyjnego z prawdziwego, europejskiego zdarzenia.
Cz.B.: – Chcemy, by tam powstało przynajmniej coś takiego, jak pola golfowe w Paczółtowicach. Czyli zamierzenie inwestycyjne równie wielkie, jak oferowany przez gminę teren.
Jak rozumiemy, taki inwestor jeszcze się nie zjawił.
Cz.B.: – Ale się zjawi. O to akurat jesteśmy spokojni. Poza tym, nieruchomości nie tanieją.
A o co burmistrz Krzeszowic jest niespokojny?
Cz.B: – Nie tyle się niepokoję, co dokładam wszelkich starań, by Krzeszowice rozwijały się harmonijnie, oraz nie bez końca. By tu wszystkim dobrze się żyło, miasto nie powinno liczyć więcej mieszkańców, niż 35-40 tysięcy. Dlatego nie planujemy ani wielkomiejskiej zabudowy, ani wielkich osiedli, ani rozbudowy infrastruktury ponad te, zakreślone potrzeby. Bo wtedy nie starczyłoby nam ani przedszkoli, ani szkół, ani ulic, ani miejsc na parkingach.
J.B.: – Krzeszowice chcą pozostać miastem uzdrowiskowym. Ale nie takim de jure, czyli spętanym przepisami ograniczającymi rozwój, lecz takim de facto. Po prostu przyjaznym miastem i dla turystów, i dla mieszkańców.
To widzicie panowie Krzeszowice jako miasto zdrowe…
Cz.B.: – Pod względem wielkości nie mamy zamiaru konkurować ani z Krakowem, ani nawet z Chrzanowem. Jesteśmy i będziemy miastem nieogromnym. Podobnie zresztą uważają radni. Bo mimo rozmaitych kontrowersji na posiedzeniach poszczególnych komisji, co do takiej wizji miasta i gminy wszyscy jesteśmy zgodni. I przykładowo, Wieloletni Plan Inwestycyjny uchwalono ostatnio tylko przy jednym głosie wstrzymującym się.
Co ojcu miasta w tym planie wieloletnim najbardziej leży na sercu?
Cz.B.: – Oczywiście kanalizacja gminy oraz rewitalizacja centrum Krzeszowic, tak, by stały się jeszcze bardziej atrakcyjne. Zaczniemy od zmodernizowania naszego Rynku. Rzecz jasna, wspólnie z właścicielami stojących tam kamienic.
Porozmawiajmy zatem o cenach nieruchomości, które, jak powiedział pan burmistrz, nie tanieją.
J.B.:- Ar ziemi na terenie gminy kosztuje od 5 do 10 tys. zł. W samych Krzeszowicach do 20 tys. zł. Natomiast mieszkania sprzedaje się obecnie po 3,5-4 tys. zł za metr kwadratowy.
Cz.B: – Do cen krakowskich jeszcze nam daleko. I dlatego za torami, od strony Tenczynka, powstanie u nas wkrótce duże osiedle domów jednorodzinnych.
I jego mieszkańcy będą spędzać część życia w oczekiwaniu na przejazd pociągu, pod opuszczonym szlabanem.
Cz.B.: – Wiadukt kolejowy nad torami w ciągu ul. Daszyńskiego kiedyś powstanie. Myślę, że szybciej, niż później. Konkretnych terminów jeszcze nie ma, ale konkretne zapowiedzi są.
Muminek
15/09/2007 o 17:45
Czytam sobie ten wywiad i myślę, że nic ciekawego z niego nie wynika, nic ponad to co już wszyscy wiemy.
Szkoda, że dziennikarze z Przełomu nie zapytali o jakich konkretnie chodzi inwestorów.
Miasto liczy 10 tyś mieszkańców, burmistrz chce by ta liczba wzrosła do 30 – 40 tyś, a jednocześnie nie chce budowy nowych szkół, przedszkoli – panie burmistrzu tak to panu tylko w Erze dopasują 🙂
Wydaje mi się, że Krzeszowice powinno powrócić do pomysłu budowy LO.
Już dziś brakuje miejsc w przedszkolach, jeżeli miasto się powiększy krzeszowickim rodzicom pozostanie zawożenie pociech do nowego przedszkola w Tenczynku – jeśli takowe powstanie 🙂