Wybory samorządowe
Krzeszowickie „bramy piekieł” otwarte. Kandydaci zerkają z płotów i stodół
Gmina Krzeszowice tonie. Miasto i okoliczne wsie zalewa potężna fala przedwyborczych plakatów. Z tablic ogłoszeniowych, płotów, a nawet stodół zerkają wygładzone w photoshopie twarze kandydatów. Hipnotyzujące spojrzenie, zniewalający uśmiech, krakowski gorset i strażacki mundur to atrybuty, którymi przyszli radni walczą o wyborców.
Nie ma spotkań z kandydatami, walki na argumenty i programy wyborcze, sporów o przyszłość gminy i wyznaczania kierunków jej rozwoju. Lokalna polityka co prawda wyszła na ulice, ale wciąż pozostaje na niej w formie czysto papierowej. Koło plakatów trudno przejść obojętnie. Wyborcze wyklejanki zdążyły już zadomowić się na drzwiach lokalnej sieci sklepów. Obraz z Krzeszowic powala do tego stopnia, że przeszklone wejście do Delikatesów Zdrojowych stało się jednym z samorządowych hitów facebookowego funpage’u. Dziś wisi na nim opatrzone komentarzem: „Bramy piekieł”.
Na drzwiach marketu kampania się jednak nie kończy. Niektórzy kandydaci poszli o krok dalej. W Filipowicach w dzień Wszystkich Świętych na ogrodzeniu należącym do szkoły podstawowej zawisł plakat jednego z kandydatów do Rady Powiatu Krakowskiego. Baner został umieszczony bez zgody dyrekcji. W poniedziałek statecznym panem z plakietką Solidarności w klapie marynarki mają zająć się pracownicy szkoły.
Przed wyborami gorąca staje się też na facebooku. Z każdym dniem przybywa kont kandydatów poszukujących w sieci „swoich znajomych”. Od niedawna przygodę z portalem społecznościowym rozpoczął także urzędujący burmistrz Czesław Bartl. Profil kandydata na dwa tygodnie przed wyborami jest jednak dość ubogi. W tej materii lepiej wypadają jego dwaj kontrkandydaci. Wspólna Gmina Krzeszowice stawia na prezentację swoich ludzi do rady, kandydat PiS-u pokazuje kolejne etapy prowadzonej przez siebie kampanii.
Wyborów nie wygrywa się jednak ilością lajków, znajomych, rozmiarem plakatów, wysłanych sms’ów czy fajnym zdjęciem na banerze. Ciemny lud wyszedł z jaskini i pozostaje mieć nadzieje, że 16 listopada nie kupi kota w worku, tylko ze względu na ładne opakowanie.