Gospodarka
Awinion Północy? Flinstonowo? A może Dziki Zachód? Tym stoją Krzeszowice
Kilka tygodnie temu, na jednym ze spotkań burmistrz przyznał, że do gminy zgłasza się coraz więcej przedsiębiorców, którzy chcą u nas rozkręcić biznes. Pytany przez mieszkańców kim są owi przedsiębiorcy i w co chcą zainwestować, podał przykład firmy, która na terenie gminy szukała 3-hektarowej działki z myślą o stworzeniu na niej strzelnicy.
Krzeszowice – Awinion Północy, czyli słodko-gorzka satyra na facebooku trafiająca w punkt, czyli tam gdzie najbardziej zaboli. Świat na opak, a jaki prawdziwy. Kamienice w Rynku, czyli koszmar Alicji z Krainy Czarów, kamieniołom w Czatkowicach jak kanion Kolorado wciąż czekający na swojego Clinta Eastwooda i Sergio Leone. Staw Wroński jak Loch Ness w którym, jak wieść gminna niesie, jedynym potworem jest porzucony na pastwę losu żółw czerwonolicy (widziany ostatnio też w innym gminnym akwenie). Fontanna na Placu Kulczyckiego jak rzymska Fontanna di Trevi, tyle, że do tej krzeszowickiej monet nikt nie wrzuca, bo kto by chciał tu wracać.
„Awinionem Północy” raczej nie zostaniemy. Na turystycznej mapie miasta być może niedługo skurczy się ilość miejsc noclegowych, bo na portalach ogłoszeniowych pojawił się właśnie anons o sprzedaży jednego z pensjonatów. Problem ma też parafia. Na tablicy ogłoszeń wywiesiła licznik miejsc noclegowych dla pielgrzymów. Z wykresu wynika, że wciąż brakuje ich dla ponad 80% osób, które zjawią się w mieście podczas Światowych Dni Młodzieży.
Czym zatem, poza kamieniem łupanym z czatkowickiego wzgórza, stoją Krzeszowice? Odpowiedź jak zwykle przynosi urzędowy BIP, do którego od czasu do czasu warto zajrzeć. Oto bowiem przy ulicy Krakowskiej instaluje nam się kolejny obiekt z gatunku tych, które już mamy, aż w nadmiarze. Wszystko wskazuje na to, że na działce przy stacji paliw powstanie kolejny „pawilon handlowo-usługowy”. Kilkaset metrów dalej, przy Kościuszki, trwają ostatnie prace wykończeniowe innego obiektu, dokładnie tego samego przeznaczenia. Czyżby „Awinion Północy” właśnie zamieniał się w Dziki Zachód? Oby nie. Nadzieja w obrzeżach, smutki do zapicia marcowym z Tenczynka i zagryzienia pstrągiem, który być może za jakiś czas będzie z powrotem pływał w Dubiu.