Gospodarka
Czego oczy nie widzą, czyli jak po zburzeniu muru miasto odgrodziło się od sąsiada
Po rewitalizacji pozostał „betonowy Rynek”, kilka drzew w centrum i dwie niezagospodarowane działki. Pierwszą szybko sprzedano i wydano WZ. Druga, problematyczna ze względu na nieuregulowaną własność ciągle się zieleni. Obie, zamiast wizytówką, stały się wyrzutem sumienia. Co zrobić by centrum przed dużymi imprezami nie odstraszało turystów i mieszkańców? Gmina znalazła na to sposób.
Działką nieopodal cukierni Melba zajęły się Usługi Komunalne. Przecięto żywopłot, zasiano trawę. Przed zlotem food trucków postawiono siedziska i stoliki z palet, a obok dmuchany zamek i zjeżdżalnie dla dzieci.
Gorzej sprawa miała się z gruzowiskiem, które po wyburzeniu muru ciągle zalega na działce obok buzdyganówki. Z jednej strony, postawiony przez właściciela działki, płot z dykty, z drugiej metalowe ogrodzenie z widokiem na wycięty jesion, ale i na to władze znalazły radę. Przed Majówką hrabiny Zofii działkę od Rynku oddzielił drewniany parawan. Przed zlotem food trucków, wzdłuż ustawiono sześć donic z kwiatami. Miasto za parawan oddzielający Rynek od problematycznego sąsiedztwa zapłaciło trzy i pół tysiąca złotych.