Wydarzenia
Burmistrz ma nadzieję, że w razie zaskarżenia gminni prawnicy będą w stanie obronić plan w sądzie
Po prawie dziesięciu latach procedowania, pięciu wyłożeniach i rozpatrzeniu ponad pięciuset uwag Krzeszowice nareszcie mają Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego. Uchwalony w czwartek dokument trafi teraz do wojewody. Jego urzędnicy będą mieli trzydzieści dni by ocenić zgodność planu z przepisami prawa.
Podczas czwartkowego głosowania nad najważniejszym dokumentem dla Krzeszowic, nieobecnych było aż sześciu radnych. W trakcie trwania sesji salę opuścił Robert Chochół, Andrzej Furmanik i Agnieszka Sańka, a tuż przed głosowaniem nad planem wyszedł Jerzy Ciężki. W czwartek w Sali Herbowej w ogóle nie zjawili się radni Artura Baranowskiego i Beata Głąb.
Na listopadowej sesji radni rozpatrzyli 93 uwagi złożonych w trakcie piątego wyłożenia projektu planu. Wszystkie zostały odrzucone. Po ponad pięciu godzinach pracy dokument został przyjęty. „Za” głosowało piętnastu radnych, czyli wszyscy obecni na sali. Według urzędników i radnych przyjęty plan jest zgodny ze Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. Problem jednak w tym, że samo studium ma już niewiele wspólnego z rzeczywistością.
Przykładem są chociażby działki przy ulicy Kolejowej. W przyjętym na początku 2010 roku studium, nieruchomości te oznaczone są jako teren zamknięty. W rzeczywistości mieszczą się tam budynki mieszkalne w większości prywatne, które powstały jeszcze w latach 60-tych. W 2011 roku decyzją ministra infrastruktury działki przy Kolejowej zostały wyłączone z terenów zamkniętych. W 2013 roku, podczas jednego z wyłożeń, urzędnicy nanieśli zmiany przeznaczenia terenu na projekt planu, ale nie na studium. W czwartek, radni odrzucili uwagę mieszkańców i działki, które wcześniej minister wyłączył z terenów zamkniętych, w planie znów mają symbol TZ. Oznaczenie to, blokuje możliwość rozbudowy i zabudowy działek.
Tymczasem właśnie na tym terenie mają być realizowane dwa projekty przy wsparciu unijnych środków. Pierwszy, przy współpracy z Uniwersytetem Jagiellońskim, to przedsiębiorstwo, które będzie prowadziło działalność w obszarze pszczelarstwa i ochrony środowiska. Drugi, złożony w ramach programu rewitalizacji, zakłada utworzenia interdyscyplinarnego centrum dydaktyczno-konferencyjnego służącego zaspokojeniu potrzeb edukacyjnych, szkoleniowych oraz społecznych i kulturalnych mieszkańców gminy i organizacji pozarządowych. Smaczku całej sprawie dodaje też fakt, że w uchwalonym planie teren zamknięty sięga działek na których w przyszłości ma powstać gminny parking mieszczący około 300 samochodów.
Urzędnicy bronią decyzji, tłumacząc oznaczenie TZ dla terenu nieopodal kolei jako „orientacyjne”. Utrzymują, że uchwalone studium i plan nie obejmują nieruchomości przy Kolejowej, a mieszkańcy chcąc się budować powinni złożyć wniosek o WZ-kę. Na razie nie wiadomo, czy zdanie gminnych urzędników podzieli wojewoda. Na stwierdzenie zgodności planu z obowiązującymi przepisami ma 30 dni. Istotne naruszenie którejś z zasad sporządzania planu będzie skutkowało nieważnością uchwały w całości lub części. Uchwała może zostać także zaskarżona do sądu administracyjnego przez osoby, których interes prawny narusza.
W czwartek radni podkreślali, że konieczne będą punktowe zmiany w studium i planie. Do poprawek gmina będzie chciała przystąpić jak najszybciej. Nowy plan, jak podkreślał burmistrz, jest szansą na szybszy rozwój miasta. To 500 hektarów przeznaczonych pod budownictwo jednorodzinnej, 60 pod wielorodzinne i ponad 200 hektarów pod działalność usługową – głównie przy Bandurskiego, Poprzecznej, nieopodal dworca i przy Zielonej. Mimo braw i gratulacji związanych z uchwaleniem planu burmistrz nie krył obawy, że dokument może zostać zaskarżony. Jeśli do tego dojdzie Wacław Gregorczyk ma nadzieję, że gminnym prawnikom uda się obronić plan w sądzie.