Protest w Krzeszowicach. Kilkaset osób przemaszerowało przez miasto tworząc historię

W niedzielny wieczór nie było święta pomidora, koncertu gwiazdy disco polo, ani urodzin u hrabiny, a jednak na ulicach małych, sennych Krzeszowic, stał tłum. Tłum wkurzonych ludzi, którzy nie zgadzają się z czwartkowym wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego oznaczającym zerwanie tzw. aborcyjnego kompromisu.

Kiedy w niedzielę wieczorem jechałam do Krzeszowic byłam przekonana, że na Rynku zastaną grupkę partyjnych działaczy w otoczeniu ich stałych sympatyków. To mogło być kolejne spotkanie, na którym opozycyjny samorządowiec  wyczyta kilka słów, kilka osób pokrzyczy, by po kilkunastu minutach się rozejść. Krzeszowice, to nie Kraków, czy Warszawa. Myliłam się.

To nie był wiec polityczny, to nie politycy zarządzali emocjami tłumu, który w niedzielny wieczór stał na płycie krzeszowickiego Rynku. To tłum zdecydował, że nie zamierza czekać do następnego razu, ale teraz, już, dziś, chce przemaszerować na ulicą Grunwaldzką, pod dom pochodzącego z Krzeszowic ministra Andrzeja Adamczyka. 

I pomaszerowali, przy dźwiękach piosenki Kazika zdjętej z listy przebojów radiowej Trójki „Mój ból jest większy niż twój”. Po tym jak setki ludzi skręcały na Grunwaldzką, na ulicy pojawiło się sześć policyjnych radiowozów na sygnale. To jednak nie zatrzymało spacerowiczów. Pod domem ministra najpierw wykrzyczeli gromkie „j…ć PiS”, a później odśpiewali hymn Polski.

Na transparentach królowało osiem gwiazdek, charakterystyczne błyskawice i hasła: „Precz z dyktaturą”, „wybór, nie zakaz”, „myślę, czuję, decyduję”, „martwa nie urodzę”, „wyrok na kobiety”, „jeszcze Polka nie zginęła”, „piekło kobiet”. Na Rynku protestujący ułożyli znicze w kształt parasolki – symbolu czarnego protestu z 2016 roku. Wszystko wskazuje na to, że niedzielny spacer, nie będzie ostatnim jaki przejdzie przez Krzeszowice.

Więcej zdjęć z niedzielnego protestu znajdziecie w naszej galerii >>