Wydarzenia
Krzeszowice. Mieszkańcy nie chcą uciążliwego sąsiedztwa. Burmistrz prosi o zaprzestanie działalności
W Krzeszowicach, na prywatnym terenie nieopodal Bricomarche powstał tor do driftu. Odgłosy dobiegające z działki niosą się na odległość kilku kilometrów. Mieszkańcy okolicznych domów i bloków skierowali w tej sprawie protest do burmistrza. Piszą w nim o niewyobrażalnym hałasie i proszą o interwencję.
Drift to technika jazdy samochodem polegająca na celowym wprowadzeniu auta w poślizg, podtrzymaniu i umiejętnym kontrolowaniu tego poślizgu. To co dla jednych jest świetną zabawą, drugich przyprawia o zawrót głowy. W Krzeszowicach na prywatnej działce tuż za Bricomarche niemal co tydzień spotykają się młodzi ludzie by podriftować.
Dobiegający z placu hałas przeszkadza okolicznym mieszkańcom. W połowie stycznie skierowali w tej sprawie protest do burmistrza Gminy Krzeszowice. Piszą w nim o ciągłym pisku opon i towarzyszącym mu paleniu gum. Uważają, że tego typu działalność narusza artykuł 51, paragraf 1 kodeksu wykroczeń dotyczący zakłócania porządku publicznego, oraz jest niezgodna z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu.
Jeszcze mocniejsze w swoim wydźwięku pismo trafiło do urzędu na początku stycznia, od przewodniczących trzech krzeszowickich osiedli – Jurajskiego, Nowy Świat i Żbika. „Mała grupa młodych ludzi, realizując swoje głośne hobby, terroryzuje liczną społeczność” – piszą w proteście przewodniczący.
Temat placu był także poruszany na styczniowej sesji Rady Miejskiej. Gmina jednak, jak podkreślił burmistrz, nie ma zbyt wielu narzędzi by wpłynąć na właściciela działki. Na razie do firmy transportowej, która zarządza terenem, trafiło pismo z prośbą o zaprzestanie uciążliwego przedsięwzięcia. „Działalność typu drifting jest niezgodna z kierunkami rozwoju gminy (ekologia, turystyka)” – pisze w piśmie do firmy naczelnik Wydziału Gospodarowania Mieniem i Planowania Przestrzennego. Tym co dzieje się na placu nieopodal Bricomarche, jak podkreślał na styczniowej sesji burmistrz, jest już zainteresowana policja i straż miejska.
Podobne problemy, na początku ubiegłego roku, mieli mieszkańcy niewielkiego Zegrza w Gminie Nieporęt (województwo mazowieckie). Władze, chcąc likwidacji toru do driftu, posłużyły się zapisami w planie zagospodarowania przestrzennego. Stowarzyszenie dzierżawiące teren pod tor już w maju zdecydowało o jego zamknięciu.
Inny przykład płynie natomiast ze Szczuczyna w województwie podlaskim. Tam, burmistrz chcąc ukrócić nielegalny drift ulicami miasta, zamiast metody kija zastosował marchewkę. Na ogrodzonym parkingu stworzono legalny plac, na którym kierowcy mogą ćwiczyć jazdę kontrolowanym poślizgiem, nie obawiając się mandatu. W Krzeszowicach burmistrz jednoznacznie stwierdził, że tego typu działalność nie powinna mieć miejsca.
Bywa jednak i tak, że gmina wspiera legalne imprezy organizowane przez miłośników driftu. Jak można przeczytać na plakatach, burmistrz objął swoim patronatem IV Zlot Charytatywny organizowany przez grupę Nocna Jazda bez Celu. Wydarzenie ma być zorganizowane na placu za Bricomarche, a jedną z atrakcji będzie drift taxi. Dochód z wydarzenia ma zostać przeznaczony na leczenie małej Hani. Na razie, z powodu pandemii imprezę przeniesiono, nowy termin jeszcze nie został ustalony.