Kultura

Krzeszowicka biblioteka wyprawia „Wesele”. Burmistrz w roli Wernyhory

„Miałeś chamie złoty róg, miałeś chamie czapkę z piór: czapkę wicher niesie, róg huka po lesie, ostał ci się ino sznur…”. „Wesele” Stanisława Wyspiańskiego będzie tegoroczną lekturą Narodowego Czytania. Strof dramatu posłuchacie już 2 września w krzeszowickiej bibliotece.

„Wesele” zwyciężyło w internetowym głosowaniu. Dramat Wyspiańskiego konkurował z „Przedwiośniem” Stefana Żeromskiego, „Pamiątkami Soplicy” Henryka Rzewuskiego i „Beniowskim” Juliusza Słowackiego. 

W sobotę o godzinie 10:00, krzeszowicka biblioteka wystawi inscenizację dzieła Wyspiańskiego. W Narodowym Czytaniu weźmie udział ponad trzydziestu mieszkańców gminy Krzeszowice. Wśród nich radni – Wojciech Styrylski (Jasiek) i Jerzy Ciężki (Stańczyk), nauczyciel języka angielskiego – Zenon Mąsior (upiór), dyrektor ZSP – Łukasz Skalny (ksiądz), prezes SMZK – Zbigniew Durczok (Żyd) czy burmistrz Wacław Gregorczyk (Wernyhora). Na „Wesele” zaproszono także zespół tańca Zdrojanie oraz chór Allegria i kapelę Dudek, Lewicki.

Krzeszowickie „Wesele” reżyseruje Teresa Nowak. Z pełną obsadę można zapoznać się na stronie biblioteki.

6 komentarzy

6 Komentarzy

  1. Anonim

    31/08/2017 o 18:00

    Bardzo dobry wybór internautów. „Wesele” ciągle aktualne, zwłaszcza dziś. Jesteśmy w samym środku chocholego tańca, oby nie został nam „ino sznur” i droga na wschód.

    • :-)

      01/09/2017 o 12:36

      Niestety anonimie trudno się z Tobą nie zgodzić.To co w ostatnim czasie się wyprawia jest jakimś chocholim tańcem w wykonaniu rządzących.Ciekawe – ze mając pełnie władzy nie potrafią spokojnie i merytorycznie jej sprawować.Wywolywanie wewnętrznych głębokich podziałów ,wykluczanie ludzi,odwoływanie się do najgorszych cech ludzkiej natury,dzielenie,tworzenie poczucia zagrożenia ,izolacja na scenie międzynarodowej,powrót do retoryki antyniemieckiej,wykorzystywanie Kościoła,który staje się za sprawa hierarchów zakładnikiem partii rządzącej,lekceważenie prawa i demontaż instytucji państwowych,łamanie konstytucji itd,itd.Kto by pomyślał ,ze coś takiego jest możliwe i to w tak krótkim czasie.Maleje poczucie bezpieczeństwa ,ludzie niepokoją się o przyszłość nasza w unii europejskiej.Zarzadzanie poprzez kryzys to najgorsza i najpodlejsza metoda sprawowania władzy ,jaka można zafundować własnemu narodowi,gdyż wytworzonych głębokich podziałów nie będzie można zasypać przez dziesięciolecia.Czym jako naród zasłużyliśmy sobie na takie traktowanie.Takie eksperymentowania na żywym organizmie narodu ,w mojej onenie jest czymś najgorszym co można było nam zaserwować.I słabą pociechą są nawet słuszne pociągnięcia rządzących,które w mojej ocenie potrzebne – w przyszłości odbija się na naszych budżetach.Zastanawia mnie dlaczego nie można rządzić realizując swój program ,a nie dzieląc narodu. Oby przyszło opamiętanie… Nie odmawiam żadnej opcji prawa do sprawowania rządów po wygraniu uczciwych wyborów ,ale oczekuje od rządzących rozsądku,pragmatyzmu,szacunku dla sąsiadów,budowania trwałych sojuszy,które zapewnia nam bezpieczeństwo,Dalekowzrocznej polityki gospodarczej i międzynarodowej.Budowy pozycji Polski na arenie międzynarodowej – czy to tak wiele ,ze aż za wiele ?

      • Anonim

        01/09/2017 o 22:46

        Myślę, że mylisz się przynajmniej co do jednego: to nie rządzący dzielą naród. Naród dzieli się sam. Jeżeli rządzący konsekwentnie realizują program walki z korupcją, walki ze złodziejami funduszy publicznych, walki z oszustami i cwaniakami, którzy przez całe lata nie płacili VATu, walki z naciągaczami i wyłudzaczami, żerującymi na naiwności ludzi niezamożnych, to jeżeli Ty przykładowo staniesz po stronie przeciwnej, bo wolałbyś/łabyś mieć w kraju święty spokój, nazywając akcję oczyszczania państwa z gangreny eksperymentowaniem na żywym organizmie, a ja przykładowo stanę po tej samej stronie, co rządzący, bo mam już dosyć tego bałaganu, draństwa i kombinatorstwa, to czy ktoś nas odgórnie zmusza do takiego wyboru? Czy nas ktoś szykanuje, gdy się nie opowiadamy za taką czy inną opcją polityczną?
        Mam wrażenie, że nie. Jestem nawet bliska pewności. A więc kto nas dzieli? Myślę, że podziału dokonujemy my sami, wybierając opcję, która wydaje nam się bliższa. Jeżeli przy tym ważniejsza dla ciebie jest kondycja unii europejskiej i nasza w niej przyszłość, ani nie los Polaków tutaj – na naszym rodzimym gruncie, to twój wybór. Jeżeli jesteś pewny/na, że w naszym kraju lekceważone jest prawo, łamana jest konstytucja, demontowane są instytucje państwowe, i sam na to wpadłeś/łaś, a nie powtarzasz tego jak mantrę za mediami i za politykami – mam szacunek dla Twoich poglądów. Pozwolisz, że ja będę się trzymała swoich przekonań. Właśnie na tym także polega demokracja.

      • Emys

        02/09/2017 o 09:54

        Trzeba zacząć od tego, że będzie tak jak jest tak długo, jak to rzekomo „podzielone” społeczeństwo nie zrozumie jednego prostego przekazu – wybory są właśnie dla społeczeństwa.
        Nie może być tak, że frekwencja w wyborach wynosi ledwo 50%, a po nich nagle podnosi się larum, że źle się dzieje.
        Ktoś powie – „przecież nie ma na kogo głosować”. OK. Szanuję decyzję. Problem jest jednak taki, że człowiek, który nie pójdzie i nie zagłosuje, przy obecnej ordynacji wyborczej i obecnej metodzie liczenia głosów – to tak, jakby „oddał” swój głos na partię, która dane wybory wygrywa.
        Chcemy zmian ? Zacznijmy od frekwencji. Wtedy nie będzie dochodzić do sytuacji, jakie mamy od 10 lat, że rządzi jedna partia, a opozycja czeka na swoją kolej w dorwaniu się do koryta. Tak było przez poprzednie w kadencje, tak jest i teraz.
        Jeżeli są pretensje o rzekomy brak praworządności, o to, że gospodarka nie wytrzyma, że pozycja na arenie międzynarodowej leży, to należy się zastanowić, czy przypadkiem sami nie jesteśmy „prowodyrami” tego rzekomego rozkładu państwa, poprzez naszą totalną indolencję w kwestii wyborów.
        Ktoś powie „demokracja daje mi prawo, że nie muszę iść na wybory”. Pełna zgoda. Tylko w takim razie ani słowa o tym, co dzieje się teraz w kraju, bo skoro „Kowalski” nie poszedł na wybory, to znaczy, że akceptuje daną sytuację.
        Problem w tym, że on jej nie akceptuje, ale kompletnie nie rozumie ordynacji wyborczej myśląc, że jego obojętność w ten jeden dzień jest słuszna i nie będzie miała przełożenia w wynikach. Ma. Ogromne.

  2. kt

    02/09/2017 o 12:04

    Demokracja to także prawo do własnego zdania, jednak rządzenie w oparciu o zasadę dziel i rządż to prymitywny sposób. Skuteczny do czasu aż manipulowani się obudzą i zrozumieją, że są wykorzystywani. Przez własne lenistwo zdecydowana większość nie idąc do wyborów poddała się 19%. I teraz ta 1/5 uważa, że występuje w imieniu całego narodu. Można to zmienić w wyborach ale trzeba po prostu na nie iść i przede wszystkim patrzeć na ręce liczącym. Martwi mnie to co się dzieje.

  3. krzysio

    02/09/2017 o 14:54

    Do wszystkich komentujących powyżej. Władzę zdobywa się poprzez urnę wyborczą, a nie płacząc i skarżąc się w Brukseli i w Berlinie, że w Polsce dzieje się żle. A Szanowni państwo dalej niech dyskutują i poklepują się po plecach.

Odpowiedz

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W górę