Wydarzenia

Te wybory są jednymi z ważniejszych, choć mieszkańcy wciąż je lekceważą

Opublikowane

Nowo wybrani sołtysi i przewodniczący osiedli

To nie poseł na Sejm, ani starosta, ani nawet burmistrz są na pierwszej linii frontu w kontaktach z mieszkańcami. Dlaczego więc chętniej oddajemy głos w wyborach parlamentarnych, prezydenckich czy samorządowych, ignorując zupełnie wybór ludzi, którzy są na co dzień najbliżej nas?

W tym roku, po wyborach w sołectwach i osiedlach, po raz pierwszy poprosiliśmy krzeszowicki magistrat o dane dotyczące frekwencji. Po otrzymaniu odpowiedzi, włos zjeżył się na głowie. W jednym z największych sołectw gminy frekwencja nie przekroczyła 5%, w całej gminie do urn poszło zaledwie 23.77% uprawnionych do głosowania.

W czym tkwi problem? W braku wielkich banerów na mieści, bo chyba nie w znanych twarzach, które przecież mijamy na co dzień mówiąc „dzień dobry”. A może przestały zajmować nas sprawy najbliższego otoczenia? Nie, potrafimy na nie bez końca utyskiwać.

Po analizie frekwencyjnych wyników nasuwa się kilka wniosków. Im mniejsza miejscowość, tym większe prawdopodobieństwo, że mieszkańcy wezmą udział w głosowaniu. Frekwencja wzrasta, gdy przy urnach jest wybór pomiędzy przynajmniej dwoma kandydatami. Przykłady? Dębnik – 71,25 %, Dubie – 61,59 %, Siedlec – 51,37 %. Wyjątek stanowi miasto, gdzie nawet przy dwóch kandydatkach frekwencja nie przekracza 20% – przykład Osiedle Centrum – 12,32 %.

9 komentarzy

Najpopularniejsze

Exit mobile version