Wybory samorządowe
Analiza millennialsa. Jak boomer z zetką zgotowali nam kampanijny „generation gap”
Słychać wycie? Znakomicie! Wydawało się, że wybory samorządowe anno domini 2024 niczym nas nie zaskoczą. A jednak! Wacławowi Gregorczykowi nie udało się wygrać wyborów w pierwszej turze. To jedno zaskoczenie, drugim jest to, z kim zmierzy się 21 kwietnia.
Zetka, która z racji swojego młodego wieku nie miała okazji nabyć tak bogatego doświadczenia, jakim może pochwalić się Wacław Gregorczyk, zrobiła na tyle dobrą i przemyślaną kampanie, że zmierzy się z urzędującym burmistrzem w drugiej turze.
Co może stracić Kamil Kłosowski? Absolutnie nic. Niezależnie od wyniku niedzielnych wyborów już może obtrąbiać sukces. Jego ugrupowanie „oskubało” burmistrza z czterech radnych, a wyborcy Rzetelnej Gminy Krzeszowice doprowadzili do drugiej tury wyborów.
To dla Wacława Gregorczyka sytuacja całkiem nowa. Pięć lat temu, już w pierwszej turze pokonał byłą dyrektorkę szkoły w Nowej Górze i wiceprzewodniczącą Rady, Michalinę Nowakowską-Malczyk oraz dyrektora krzeszowickiej balneologii Andrzeja Osiniaka. Teraz, choć głosów miał zdecydowanie więcej, nie był w stanie przekroczyć progu 50%. Co poszło nie tak?
Szok i niedowierzanie
Te uczucia zapewne targały zwolennikami burmistrza tuż po ogłoszeniu wyników pierwszej tury wyborów. Czy słusznie? Wbrew pojawiającym się w sieci komentarzom, Wacław Gregorczyk nie jest ofiarą hejterskiej kampanii. Jest ofiarą siebie samego. To Wacław Gregorczyk stworzył dzisiejszego Kamila Kłosowskiego. „Lepił go” na większości sesji krzeszowickiej Rady Miejskiej, kpiąc z jego nieporadności w załatwieniu busa dla uczniów dojeżdżających do szkoły w Trzebini, traktując go jak uczniaka czy uciekając się do wycieczek personalnych w oficjalnych urzędowych odpowiedziach.
Czym skorupka za młodu nasiąknie tym… no właśnie. Gregorczyk mógł odpuścić, być ponad facebookowe komentarze młodego radnego, ale nie potrafił. Kto sieje wiatr, ten zbiera burze. Obecny burmistrz potrafi dzielić i te podziały podkreślać. Dziękować swoim radnym i koalicjantom, zapominając, że w 99% przypadków krzeszowicka Rada była zgodna, także… w udzielaniu mu absolutorium. Czy żółta kartka od wyborców przyniesie refleksje? Na razie przynosi profil na Tik Toku. W końcu „tak się gra, jak przeciwnik pozwala”.
Kim jest Kamil Kłosowski?
Dzieckiem swoich czasów. Jak na rasową zetkę przystało, ma ambicje, a na sukces nie zamierza czekać, bo on po prostu mu się należy. W swojej kampanii zdążył już obtrąbić „wypalenie zawodowe” Wacława Gregorczyka. Choć wyraźnie denerwuje go ciągłe wypominanie młodego wieku, nie ma problemu z przypomnieniem, że urzędujący burmistrz w 2029 roku będzie już pod siedemdziesiątkę.
W social mediach czuje się jak ryba w wodzie. Tym też m.in. zajmuje się zawodowo w Grodzkim Urzędzie Pracy w Krakowie. Lubi podkreślać swoją bezpartyjność, choć w młodości należał do kojarzonego z Platformą Obywatelską Stowarzyszenia Młodych Demokratów, do Rady Miejskiej po raz pierwszy dostał się z list Koalicji Obywatelskiej, a w pierwszej turze wyborów na burmistrza poparła go posłanka KO, Dorota Marek.
W swojej kampanii już zaliczył pierwszy poważny zonk. Po wrzuceniu na facebookowy profilu RGK listu do miejskich urzędników internauci szybko wychwycili, że dokument jest bliźniaczo podobny do listu Łukasza Gibały, kandydata na prezydenta Krakowa. Kłosowski, zamiast pokajać się i przeprosić, stwierdził w komentarzu, że ze słowami Gibały się utożsamia, bo Krzeszowice mają podobne problemy. Błąd z kopiowaniem listu wziął na siebie, choć winą obarczył sztab. List już zniknął z profilu komitetu.
Kampania na kawę i niezapominajki
Zanim na peronach z kawą i ciastkami zagościł Kamil Kłosowski, w swoich skrzynkach pocztowych mieszkańcy gminy Krzeszowice mogli znaleźć prezent od burmistrza. W obszernym, 64-stronicowym raporcie, każdy mógł przeczytać, co przez pięć ostatnich lat władza uczyniła dla zwykłego Kowalskiego. Podsumowanie kadencji kosztowało podatników około 52 tysięcy złotych. Tym razem urząd postanowił iść na całość, i z 2,5 tysiąca egzemplarzy drukowanych w 2018 zrobiło się aż 11 tysięcy tak, by każdy mógł czerpać wiedzę ze źródła bijącego przy Grunwaldzkiej.
Ci, którzy Wacławowi Gregorczykowi nie są życzliwi, od razu zarzucili mu wykorzystanie publicznych pieniędzy do celów kampanijnej autopromocji, ci, którzy za obecnym burmistrzem stoją murem wskazują, że wydanie raportu z podsumowaniem kadencji to normalna praktyka w samorządzie.
Nie samymi raportami żyją jednak wyborcy. Kandydaci wyszli na miasto. Jeden z kawą i ciastkami, drugi z niezapominajkami. Ospała dotąd kampania wyborcza Wacława Gregorczyka zaczęła nieco nabierać dynamiki. Na profilu Wspólnej Gminy Krzeszowice pojawiły się pierwsze rolki. A to burmistrz ogłosił, że szykuje się budowa nowej ścieżki rowerowej, a to przy przedszkolu przekazał, że gmina pozyskała pieniądze na żłobek. Wreszcie u burmistrza zameldowały się też posiłki. W roli „ciastek” wystąpili starosta Pałka i kontrkandydat z pierwszej tury — Stanisław Molik. Pierwszy, stojąc na murawie boiska w Woli Filipowskiej ogłosił, że z Gregorczykiem gra w jednej drużynie. Drugi przekazał obecnemu burmistrzowi swoje poparcie i obiecał oddać na niego głos.
Plan na gminę, czyli rzecz o programach
W tej kampanii programy zeszły na plan dalszy, choć to właśnie o nich powinni dyskutować kandydaci. Czego możemy się spodziewać po trzeciej kadencji Wacława Gregorczyka? Mimo że jego program wypchany jest konkretami, niekoniecznie uda się je wszystkie zrealizować w ciągu pięciu kolejnych lat. Część to kontynuacja już realizowanych zadań — basen, SAG w Miękini, ścieżki rowerowe, nowe tereny zielone, część to realizacje zapowiedzi — rozbudowa budynku przy placu Kulczyckiego, budowa żłobka, są też nowości. Centrum aktywności lokalnej, świetlice przyszłości, fablaby dla mieszkańców, wprowadzenie karty mieszkańca czy portalu elektronicznych usług publicznych, czaty z radnymi i elektroniczny kalendarzy, dzięki któremu będzie można umówić się na wizytę w urzędzie. W programie obecnego burmistrza znalazł się też pomysł stworzenia miejsca do wsparcia osób potrzebujących z łaźnią, przebieralnią i jadłodzielnią oraz wprowadzenie uchwały krajobrazowej.
Przeczytaj cały program Wspólnej Gminy Krzeszowice >>
Na czym skupia się Kłosowski? Głównie na problemach związanych z usługami publicznymi. W programie RGK dużo miejsca zajmują zmiany związane z administracją gminną. Swoją kadencję zamierza zacząć od audytu. Urząd ma być dla mieszkańców, a to oznacza rozważenie zmiany organizacji czy dostosowanie godzin przyjmowania klientów do ich potrzeb, większe znaczenie ma mieć także e-obsługa. Kolejne ważne miejsce w programie zajmuje współpraca z organizacjami pozarządowymi. To dla nich ma znaleźć się miejsce w Magazynie Krzeszowickim i w obiektach użyteczności publicznej. Kłosowski chce zachęcić mieszkańców do współdecydowania, w istotnych dla nich sprawach nie wyklucza ogłaszania referendów. Obiekty publiczne mają zostać dostosowane do potrzeb osób z niepełnosprawnościami, a w parkomatach przy płatnej strefie parkowania pojawić ma się 15-minutowy bilet „0”. Kłosowski zamierza też kontynuować inwestycje realizowane lub zapowiedziane przez Gregorczyka.
Przeczytaj cały program Rzetelnej Gminy Krzeszowice >>
Gdy emocje już opadną, jak po wielkiej bitwie kurz
Przed nami ostatni tydzień kampanii. W perspektywie jeszcze jedna debata, którą ponownie zorganizuje chrzanowski Przełom. Tym razem emocji ma być więcej, kandydaci nie będą bowiem odpowiadać tylko na pytania dziennikarki, ale też na własne. Redakcja ma też dać możliwość skomentowania wypowiedzi konkurenta.
Po czwartku zostanie już tylko cisza wyborcza, spacer do lokalu i nadzieja na to, że w poniedziałek obudzimy się w nieco innej gminie, niezależnie od tego, któremu z kandydatów przypadnie wieniec z liści laurowych. 21 kwietnia widzimy się przy urnach wyborczych. Do zobaczenia!