Niestety nasz usługodawca miał poważna awarię serwera przez co musieliśmy odtwarzać dane z kopii zapasowych. Kopia danych, która odtworzyliśmy pochodzi z dnia 12-10-2011 godziny 23:00. Wszystkie komentarze opublikowane po tej dacie zostały utracone.
Korzystając z okazji przypominam wszystkim użytkownikom tego serwisu jak bardzo ważne jest posiadanie kopii zapasowych danych. Dlatego jeżeli jeszcze tego nie zrobiliście, wykonajcie kopię zapasową swoich danych na płytę CD/DVD, Pendrive, dysk USB lub cokolwiek innego. Postępując w ten sposób unikniecie niepotrzebnego stresu, który przeżywa teraz wielu klientów hostingu, z którego korzystamy.
centuś
17/10/2011 o 14:59
http://www.dziennikpolski24.pl/pl/region/region-podkrakowski/1181264-jedyna-wada-maly-kontrakt.html
twój
17/10/2011 o 15:04
wpis ma się do tego tematu jak jajecznica do tatara….
centuś
17/10/2011 o 15:06
smacznego!
papa
17/10/2011 o 20:19
a już prawie był u nas….. i co ? i nic jak zwyle….
prostownik
18/10/2011 o 22:03
Jak to prawie był u nas? Szpital? Co ty papa opowiadasz? Było jeszcze jak stąd do morza! Chcesz, to ci opowiem pewną historyjkę jak z bajki. Otóż pewna wszechwładna i wszechwiedząca gminna urzędniczka, powiedzmy miejscowa pani Iks-Igrek, nigdy by do tego nie dopuściła, żeby wbrew jej prywatnym interesom ktoś zbudował szpital w miasteczku K! Coś, co ludzie nazywają potocznie interesem publicznym, raczej dotąd nigdy nie występowało w jej skali pojęciowej! Pewnego dnia do miasteczka K. zawitał pan Inwestor, który za swoje pieniądze chciał zbudować nowoczesny szpital. Szybko jednak skończyły się złudzenia i zaczęły się problemy. Trzeba koniecznie wyjaśnić, że zgodnie z miejscowym zwyczajem, w miasteczku K. działa STP (sztuczny tor przeszkód), taki wynalazek pani Iks-Igrek, który obowiązuje tutaj w specyficznym wydaniu, nieznanym nigdzie indziej w tej przepięknej krainie. Na drodze urzędniczych formalności pana Inwestora został również ustawiony taki STP przez panią Iks-Igrek i to w taki sposób, żeby jak najprędzej zniechęcić pana Inwestora do budowania tutaj czegokolwiek i to raz na zawsze. Pan Inwestor się jednak nie połapał w porę w czym rzecz i brnął w meandry i zawiłości STP coraz bardziej, marnując niepotrzebnie mnóstwo czasu i pieniędzy. Biedak, może nie wiedział, że zlecenie w końcu musi trafić do jej męża, pana Y. i wtedy wszystko pójdzie jak po maśle! To taki specyficzny lokalny obyczaj, zaaprobowany w pełni przez pana B, zwierzchnika pani Iks-Igrek! Pan Inwestor niestety nie odrobił tej lekcji i w końcu musiał szukać szczęścia gdzie indziej. Gmina S. nie zwlekając, podała mu przyjazną dłoń i prywatny szpital tam już działa i przynosi ulgę cierpiącym ludziom, a my możemy sobie poczytać o tym w Dzienniku Polskim. Happy End.
Morały?
1. Widocznie w gminie S. nie działa STP.
2. Dzięki takim paniom Iks-Igrek miasteczko K., niegdyś pełne uroku, stopniowo staje się zapyziałą odpychającą mieściną.
No
19/10/2011 o 07:22
Ok ja też wiem co pod błogosławieństwem pana B wyprawia pani iks-Igrek i krew mnie zalewa że nikt z tym porządku nie zrobi.
Przecież to mażna załatwić. Wszyscy tylko narzekają i gó..no robią. A mafia działa dalej i śmieje się z Was narzekaczy.
prostownik
19/10/2011 o 09:21
Wróble ćwierkają na krzeszowickich dachach, że tym razem robienie porządku w urzędzie rozpocznie się od folwarku pani Iks-Igrek i nawet błogosławieństwo pana B. i parasol ochronny kuzyna Ż. jej już nie pomoże. Tego wrzoda ktoś musi przeciąć!
Niewyspany Czatkowiczan
01/06/2012 o 14:48
Wie ktoś jak z tymi porządkami?
chodzą słuchy
01/06/2012 o 17:16
że sie rozpoczęły 😛
No
19/10/2011 o 15:20
Mam nadzieje że wreszcie ktoś odważny zajmie się tym draństwem połączonym ze zgnilizną moralną.
do zoo z krzeszowic
24/10/2011 o 20:32
Jeszcze kilka awarii wam się przyda. Opłaci się po prostu. Choćby dlatego, żebyście mogli po latach – każdy osobno – spojrzeć w lustro i powiedzieć z ulgą: zapomniałem, że zakapowałem loklanego informatyka w znanej forumowiczom sprawie.
O tak, to marzenie każdego człowieka: kopiować dane z waszej strony, robić screenshoty, by potem z nieskończoną pasją i oddaniem wczytywać się w bełkot bena czy lokalnego.
Możliwe, że część z nich warto zachować. Ale w odmiennych celach: niekoniecznie mam na myśli tak zwane haki (nie brandzlujcie się tak własną powagą: niewiele jej), ile materiał poglądowy na sympozjum psychiatryczne.