Małopolski Urząd Wojewódzki opublikował dziś na swojej stronie internetowej listę rankingową projektów remontów dróg lokalnych w ramach tzw „schetynówek”. Wniosek złożony przez Gminę Krzeszowice uzyskał 104 punkty i uplasował się na 11 pozycji.
Gmina Krzeszowice już po raz drugi sięga po pieniądze z Narodowego Programu Przebudowy Dróg Lokalnych. W poprzednim roku na przebudowę szlaku komunikacyjnego Stawiska – Paczółtowice otrzymała 1.4 mln zł. W tym roku stara się o 2 mln zł dofinansowania na przebudową czterech dróg gminnych w Tenczynku – Chłopickiego, Sienkiewicza, Szkolnej i Jana III Sobieskiego.
O tym czy gmina uzyska pieniądze ostatecznie zadecyduje minister spraw wewnętrznych i administracji, który 28 listopada ma zatwierdzić listę rankingową.
źródło: www.malopolska.uw.gov.pl
The Best
04/11/2009 o 20:38
Krzeszowice szaleją w pozyskwaniu zewnętrznych środków na drogi.
Gratulacje! Wspaniale! Ale się dzieje!
hauschild
05/11/2009 o 05:48
A potem tylko się wymieni półwieczną instalację wodociągową z rur azbestowych i będzie git.
I będziemy mieć porobione …. wszystko porobione.
hm
05/11/2009 o 08:02
Tha Best twoja propaganda jest jak z „Kuriera…”
Ben
05/11/2009 o 08:34
Bardzo dobra informacja. Należy się uznanie dla burmistrza i urzędników przygotowujących wniosek. Życzę Krzeszowicom, aby we wszystkich projektach wnioski naszej gminy plasowały się tak wysoko.
Nieraz pisałem, że nie zawsze podoba mi się stanowisko gminy. Uważam, że pewne sprawy mogłyby i powinny być poprowadzone inaczej. Jeśli jednak przypomnę sobie „inwestycje” gminne za Pana Jagiełły, które w zasadzie sprowadzały się do budowy chodników – i to zwykle na kilka miesięcy przed wyborami, to widać kolosalną różnicę pomiędzy gminą za
kadencji poprzedniego i aktualnego burmistrza.
Gdyby burmistrz zawarł kompromis z mieszkańcami rynku w sprawie rewitalizacji, spadkobiercami Potockich w kwestii zwrotu majątku, a także dogadał się z działkowcami, to w moich oczach zyskałby bardzo wiele. Jako niepoprawny optymista ciągle wierzę, że w tych trzech istotnych dla gminy sprawach nastąpi zwrot. Z korzyścią dla Krzeszowic i
mieszkańców.
Do Bena
05/11/2009 o 09:00
Gdyby nie zastosował reguły „JESTEM ZA, A NAWET PRZECIW” to miałby już szpital, może „szpitalik”. I z tymi wszystkimi inwestycjami plus nowe /doskonałe jak na warunki gminy/ nie musiałby się martwić o drugą kadencję. A jest jak jest i może być różnie, a szkoda.
Popatrzcie ile komentarzy
05/11/2009 o 20:34
jest do tego artykułu. tu widać, że łatwiej przywalić niż pochwalić. taki lajf
ciekawy wniosek
05/11/2009 o 21:51
a ja się cieszę, że coś się dzieje w tej zapomnianej …
szkoda tylko, że tak naprawdę niedocenia się ludzi, którzy dają z siebie wszystko aby jednak coś było. A tak na marginesie czy ktoś wie kto tak naprawdę wie kto składa teksty do Kuriera Krzeszowickiego (pomijam to kto jest podpisany)
Cieszę się, że ten portal instnieje, bo można dużo ciekawych wniosków wyciągnąc…
pytanie do poprzednika
06/11/2009 o 07:55
da twoim zdaniem kto w naszej Gminie……….daje z siebie wszystko zeby coś było?…
ciekawy wniosek
07/11/2009 o 15:38
czy załatwiałeś coś w urzędzie?
bo ja tak. A jeżeli chodzi ci o nazwiska, to naruszanie prywatności jest zabronioe….
schetynówki potrzebne, oj , potrzebne
08/11/2009 o 19:34
Podhale
Wicemarszałkowie Małopolski wożą się do pracy za nasze pieniądze
dodano: 30 Października 2009 (źródło: Gazeta Krakowska – http://www.gk.pl – 2009/10/30)
Od lipca 2008 r. cały zarząd województwa ma służbowe auta
Bez skrępowania wożą się za nasze pieniądze. Minister Miller (dawny wojewoda) postępował inaczej.
94 tys. zł – tyle kosztuje utrzymanie służbowych aut dla zarządu województwa przez rok.
73 tys. zł – tyle kosztuje paliwo na służbowe podróże i powroty do domu zarządu Małopolski.
Z powodu kryzysu kazali oszczędzać podległym sobie instytucjom kulturalnym i jednostkom, jednak nie zamierzają szukać oszczędności na własnym podwórku. Wicemarszałkowie Małopolski i członkowie zarządu województwa codziennie po pracy w Krakowie wracają do domów służbowymi autami. Roman Ciepiela do Tarnowa, Leszek Zegzda do Nowego Sącza, Marek Sowa
do Oświęcimia, a Wojciech Kozak do Wieliczki.
Wszystkim członkom zarządu województwa służbowe samochody przysługują od lipca 2008 r. Marszałek i wicemarszałkowie mają do dyspozycji kierowców, pozostali prowadzą sami. Marszałkowie krążą po całym województwie, jeżdżą na regionalne imprezy, ważne wydarzenia – to zrozumiałe, bo taki charakter ma ich praca. Jednak to, że po pracy nadal użytkują
służbowe auta, może zaskakiwać.
Służbowe pojazdy dla zarządu kosztują małopolskich podatników ok. 94 tys. zł rocznie, z czego 73 tys. zł to koszt paliwa. Kosztują też naprawy – na przykład w tym roku Wojciech Kozak zdążył już dwukrotnie rozbić swój samochód służbowy.
Sprawą wykorzystywania samochodów służbowych do dojazdów do domu przez członków zarządu województwa zainteresowali się ostatnio radni sejmiku małopolskiego. Renata Godyń-Swędzioł z Prawa i Sprawiedliwości złożyła w tej sprawie interpelację. – Zostałam jednak wyśmiana – mówi radna. – Jak się chce oszczędzać, to trzeba zacząć od siebie –
podkreśla.
Marek Sowa tłumaczy jednak, że samochód to też miejsce pracy. – Nie wychodzimy z pracy przed godziną 19, a wracając do domów często załatwiamy sprawy przez telefon – wyjaśnia. Jego zdaniem koszty służbowych aut są dobrze skalkulowane, a kierowcy dwóch wicemarszałków mieszkają w tych samych co oni miejscowościach – władze województwa oszczędzają
więc na ewentualnych powrotach szoferów do Krakowa.
– W całej Polsce tak jest, we wszystkich urzędach marszałkowskich – podkreśla Marek Sowa.
Faktycznie – na przykład marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik dojeżdża służbowym autem do Warszawy z odległego o 110 km Płocka. Jednak, jak pokazują przykłady z Małopolski, oszczędności w tej dziedzinie są jak najbardziej możliwe. Wicemarszałkowie poprzednich kadencji dojeżdżali do pracy własnymi autami, na swój koszt.
– Służbowy samochód miał tylko marszałek – wspomina Andrzej Sasuła, były wicemarszałek, który przez osiem lat (1998-2006) codziennie pokonywał 62 km z Makowa Podhalańskiego do Krakowa i z powrotem. – Żadnemu z zastępców do głowy nie przyszło, żeby za dojazd do pracy brać pieniądze, ryczałt czy coś podobnego. Dojazd i powrót do Krakowa to była
prywatna sprawa pracownika – dodaje Sasuła.
Wzorem może tu być także były wojewoda małopolski Jerzy Miller, który do pracy dojeżdżał swoim autem i dopiero potem przesiadał się do służbowego. Rygorystycznie tego przestrzegał. – Dość często zdarzało mu się też jeździć prywatnym samochodem na weekendowe spotkania, mimo że przysługiwał mu służbowy pojazd z kierowcą – przyznaje Małgorzata
Woźniak, rzeczniczka wojewody. – Moim zdaniem, osoby pełniące funkcje publiczne, zwłaszcza w obliczu tak głębokiego kryzysu finansowego, powinny starać się obniżać koszty – podkreśla Grażyna Kopińska z Fundacji Batorego. – Pewnie nie są to duże kwoty, ale jest to sygnał dla wyborców, że ich pieniądze są wydawane lekką ręką – dodaje Kopińska.
Piotr Odorczuk
Zarząd jeździ
Liczba kilometrów przejechanych w tym roku przez poszczególnych członków zarządu województwa małopolskiego:
• marszałek Marek Nawara 6.040 km (do 20 lutego, kiedy miał wypadek) – mieszka pod Krakowem
• wicemarszałek Roman Ciepiela 43.300 km – mieszka w Tarnowie
• wicemarszałek Leszek Zegzda 52.000 km – mieszka w Nowym Sączu
• członek zarządu Marek Sowa 24.697 km – mieszka w Oświęcimiu
• członek zarządu Wojciech Kozak 21.245 km -mieszka w Wieliczce
a
08/11/2009 o 22:14
Jana Bereze tez dozozono słuzbowym autem do domu , a eraz ma b wysoki ryczałt na samochod w naszej gmiie .Pozatym mnostwo czasu spedza poza urzedem jak zalatwia swoje sprawy i nie odrabia tego w zaden sposob, Nie radził sobie zreszt a od początku ze swoją robotą dlategpo zatrudniono dodatkową osobe M Oczykowską do pracy jako dyrektora kancelarii w
urzedzie a nigdy tego stanowiska nie było.Podobnie się ma sprawa z zastepcami Burmistrza jakos dawniej był jeden teraz jest dwoch.Ile to kosztuje moim zdaniem taki e dwa dodatkowe etaty wynikajace tylko z nierobstwa naszej władzy kosztują ok 150 tys rocznie ot takie czesława burmistrzowani
Gary
09/11/2009 o 06:49
Gó….no mnie obchodzi czym, kto, i gdzie jeździ ja sie ciesze że po schetynówkach w naszej gminie Ja będę mógł jeździć – i to jest sukces Bartla i jego ludzi i nijak tego nie zakwestionujecie!
My
09/11/2009 o 11:19
też po zakończeniu roku, poprosiomy burmistrza na zebraniach o informację oraz szczegółowe podanie do wiadomości publicznej w KURIERZE ile wydano kasy na wycieczki radnych, imprezy integracyjne, komórkowe rozmowy telefoniczne, dlaczego na prywatne rozmowy nikt nie ma limitu, ile wydaje się pieniędzy na poczęstunek 5 godzinnej sesji, za ile
zakupiono służbowej kawy, herbaty i korzennych przypraw, aby zaspokoić wysublimowane smaki naszych włodarzy.
w oświacie
09/11/2009 o 12:09
też chyba nie jest źle – ostatnio urządzono jakąś konferencję dla władz w tiffanym na woli..