Fotogalerie

Najstarsza restauracja w mieście znów otwarta

To nie był prima aprilisowy żart! Po dziewięciu miesiącach, 1 kwietnia dobiegł końca remont jednej z najstarszych restauracji w Krzeszowicach.

Rynek 24, kuta balustrada, marmurowe schodki, oszklone drzwi a za nimi jedna z najstarszych, istniejących do dziś restauracji w Krzeszowicach.

Właściciele kazali czekać swoim klientom aż dziewięć miesięcy na ponowne otwarcie. Czy było warto? Efekty zmian, w powstałej w połowie ubiegłego stulecia restauracji Warszawianka, możecie już dziś zobaczyć na naszych stronach.

Czy odnowiona restauracja wytrzyma konkurencję i odbierze klientów pozostałym krzeszowickim lokalom? Czas pokaże.

no images were found

Zdjęcie pochodzą z profilu Facebookowego restauracji

56 komentarzy

56 Komentarzy

  1. keraj

    15/04/2012 o 23:29

    Piwko i wódeczka,śledż galaretka i golonka,szeroko niklowany bar,boazeria a na niej dyplomy uznania.Jednym słowem klimacik.Pozostanie w pamięci.Teraz i Zawsze

  2. i

    16/04/2012 o 00:21

    na wieki wieków

  3. a

    16/04/2012 o 00:23

    gdzie ten nykiel, na blacie?

  4. IZA

    16/04/2012 o 00:30

    I ja tam też ongiś byłam, herbatkę z cytrynką wypiłam, ale jakoś żadnych dyplomów nigdzie nie wypatrzyłam.

  5. gruszek okruszek

    16/04/2012 o 09:55

    Pożyjemy, zobaczymy. Kuchnia „Warszawianki” zawsze była ok (przynajmniej dla mnie). Swoją drogą trochę mnie denerwują zdjęcia robione rybim okiem, jedno, dwa ok, ale wszystkie to lekka przesada – wyglądają jak robione z ukrycia, które można zobaczyć w jednym z licznych programów interwencyjnych.

  6. pierożek z twarożkiem

    16/04/2012 o 10:54

    No właśnie, Warszawianka podobno już otwarta! Oj, trwało to, trwało. Mimo wszystko ogólne gratulacje się należą, że się nareszcie „urodziło”. A ten szwedzki stół to tylko do zdjęcia, czy tak już zawsze będzie ? I czyjeż to „dziecko”, te polerowane marmury, te stylowe żyrandole, bordowe ściany, forniry, podwiązane firany ? I czemuż tak nijako i mało gustownie – ni to poważnie ni to zabawnie wyszło ? Można przecież było wziąć jakiegoś zdolnego wnętrzarza – zawodowca, to by to wszystko ustawił jakoś sympatyczniej, zgrabniej i nastrojowo. Dzisiaj już takich rzeczy nie robi się samemu pod dyktando wykonawcy bo klient coraz bardziej wymagający i szuka klimatu. Kominek z marketu, jakich tysiące wszędzie – sam klimatu nie zrobi. A tak na marginesie, to chyba najstarsza nieprzerwanie czynna (za wyjątkiem tych dziewięciu miesięcy) restauracja w naszej mieścinie. Za wytrwałość też się należą słowa uznania. Tradycje jednak zobowiazują…Mamy nadzieję, że kuchnia będzie nadążać za sznytem, blychtrem i elegancyją lokalu. Jutro idziemy tam na browara po starej znajomości!

  7. była klientka

    16/04/2012 o 11:20

    miejmy nadzieje ze obsługa milsza i nie powie ze teraz nie obsłuży bo gazete czyta…

  8. były klient

    16/04/2012 o 11:28

    No obsluga … dopiero po zainstalowaniu się przez moją skromną osobę w krześle podchodzi pan starszy i takie dictum ” ale tę czapkę wypadało by zdjąć…” TRWOGA

    • Pewnie

      16/04/2012 o 14:19

      mu było zimno w głowę i bał się, żeby wszy nie nabawiły się kataru 🙂

    • alex

      16/04/2012 o 15:46

      byly kliencie nie masz sie czym chwalic specjalnie , jak sie nie nauczyles kultury to powinno Ci byc wstyd ze starszy pan zwraca Ci uwage:) pozdrawiam

    • x

      16/04/2012 o 17:24

      Bardzo słuszna uwaga, bośmy strasznie schamieli. Obecnie większość zwłaszcza młodzieży to bydlątka, którym należałoby przygotować obórki, bo tam wszystko wolno.

  9. babajaga

    16/04/2012 o 11:33

    A więc pewne zaściankowe nawyki pozostały…. Zawsze się tego obawiałam.

    • NO

      16/04/2012 o 12:05

      Kobiet zdejmowanie czapek nie dotyczy, więc nie będziesz traktowana zaściankowo.

  10. IZA

    16/04/2012 o 11:40

    Poza tym, w ekskluzywnej restauracji, do jakiej aspirują podobno właściciele „Warszawianki”, nie serwuje się klientom programu telewizyjnego, nie mówiąc już o meczach piłkarskich. Od tego są puby i bary.

    • a co?

      16/04/2012 o 21:36

      w enzo mogą byc mecze ?dlaczego nie mozna sobie piwa wypić przy meczu? ponoć mają tyle pomieszczeń

  11. NO

    16/04/2012 o 12:00

    i trafna uwaga! nie wszedłeś przecież do stodoły. Zapamiętaj, że mężczyzna zdejmuje nakrycie głowy, gdy wchodzi do jakiegoś pomieszczenia – i prawidłowo, że się zatrwożyłeś.

  12. ktoś

    16/04/2012 o 16:19

    Trochę szerszy WARS.

  13. niedoszły klient

    16/04/2012 o 19:49

    Roztrząsacie problem w kategoriach braku kultury, a były klient – jak mówi – dopiero co zainstalował się na krześle i prawdopodobnie sam zdjąłby te czapkę z głowy gdyby nie nadgorliwość starszego pana. Były klient słusznie się zatrwożył. Jeśli ten starszy pan to kelner z tzw. manierami, oznacza to, że jako kelner nie zna swojego miejsca w szeregu. Jeśli to był sam właściciel, to źle świadczy o właścicielu. W restauracji klient zawsze jest na pierwszym miejscu. Dziwi mnie, że w lokalu z wieloletnimi tradycjami mają miejsce takie odzywki do klienta.

    • ten były klient

      18/04/2012 o 12:25

      o to właśnie!

      A abstrahując od tej konkretnej historii
      Czy nie da się chamstwa zwalczać uprzejmością?
      Gdyby klient siedział w czapce przy posiłku, każdy tekst w stylu: „Jeśli Pan potrzebuje garderoby to jest przy wejściu” pasowałby bardziej niż „Ale czapkę to wypadałoby zdjąć” W moich wspomnieniach ów Pan nie pozostanie Magistrem Elegancji, Czcigodnym Nauczycielem Manier z Najstarszej Restauracji w Mieście ani nawet starszym miłym panem.

  14. rychoo

    16/04/2012 o 20:40

    a może pozwolić się wykazać młodzieży ? zaufać ,dać wolniejszą ręke , poradzi sobie .Co ja będe tłumaczył właścicielom co trzeba robic żeby utrzymac klientów i pozyskać nowych . Na głowie trzeba stanąć . Uśmiechać się do każdego , do tego mniej kulturalnego też . Nie nakazywać zdjęcia czapki ale delikatnie zaproponować zawieszenie ubrań na wieszakach w szatni , następnym razem sam zawiesi .powodzenia

  15. babajaga

    16/04/2012 o 20:45

    rychoo, i znów trafiłeś w samo sedno. pozdrawiam

  16. rychoo

    16/04/2012 o 21:04

    to kiedyś jeszcze trafiłem? 😉

    • Puste, zarośnięte trawą boiska,

      16/04/2012 o 21:27

      Może w realu?

  17. noname

    16/04/2012 o 23:16

    Że tak powiem żal czytać wypowiedzi niektórych osób. To, że na Krzeszowickim rynku zionie żulernią to nie znaczy, że każda knajpa tutaj musi pachnieć tanim kebabem. Warszawianka to kanjpa z historią i tradycją. Powinniśmy wszyscy się cieszyć, że wreszcie u nas w miescie powstała jakaś kanjpa na poziomie bez bandy niewychowanego bydła. Gościu nieznający zasad dobrego zachowania urodzileś się w oborze to nie pokazuj się na salonach skoro widzisz w problem w sciągnieciu czapki na dzień dobry. Nie rozumiem zazdrości wrecz zawisci niektórych osob. Wg mnie Warszawianka zawsze spoko! Tak trzymać! 🙂

    M.

    • ten były klient

      18/04/2012 o 12:29

      Dziękuję za lekcję elegancji noname, otwierasz może jakieś biuro? Będę Ci naganiał klientele(żulernię).

  18. Gośka

    17/04/2012 o 06:10

    no to na naszym rynku bedzie coraz przyjemniej dzięki taki restauracją jak Warszawianka, cukierni Melba, czy pizzeri Enzo.

    • NO

      17/04/2012 o 09:06

      obecnie remontowana część rynku bardzo mi się podoba, tylko jak dojdą zaparkowane samochody, to urok tego miejsca zniknie.

  19. problem

    17/04/2012 o 09:05

    polega na tym, że w tym śmiesznym miasteczku ludzie nie potrafią cieszyć się z czyjegoś sukcesu, bo zawiść ich zżera, że ktoś ma lepiej, albo że może więcej. To raz.
    Dwa – niestety kolejny problem, że większość z tych osób, które krytykują z zawiści po prostu nie potrzebują nic poza tanim kebabem, jednym pubem i jakąś tam podrzędną restauracyjką.
    Ludziom to nie jest potrzebne, bo niby skąd mieli zostać przyzwyczajeni do pewnego standardu, kiedy jeszcze w całkiem niedawnych czasach tego standardu nie było w ogóle ?
    I co do młodzieży – młodzież pokazała już, na przykładzie kilku knajp, które zakończyły już swój żywot, że jednak nie do końca trzeba im dawać wolną rękę. Na szczęście nie cała młodzież jest taka, ale niestety ciężko dawać wolną rękę ludziom, dla których jedynym systemem wartości, który znają jest dobrze się zabawić, dobrze zarobić, niezbyt się narobić, i dobrze pokazać kto tu k… rządzi….

    • a ja

      17/04/2012 o 12:30

      sie ciesze z sukcesów i szczescia innych ostatnio np radosnie mi sie zrobiło jak zobaczyłem gdy dwa gołąbki gruchały sobie w rynku koło fontanny o jak pieknie gruchał Pierwszy z prezeską!!!

  20. strata kulturowa

    17/04/2012 o 16:56

    warszawianka teraz moze sie podpisac bardziej jako prowincjonalka. nikt nie wpadl na to, ze niedawna warszawianka byl to lokal w skali krajowiej, gdzie naprawde mozna bylo sie przeniesc w czasie 40 lat wstecz. dzis w krakowie specjalnie turystow zagranicznych sie wozi aby w takiej kanjpie posiedzieli na hucie gdzie wyglada tak jak sprzed dekad.
    to mogla byc wartos, turystyczna. mozna bylo stworzyc nowa jakosc marki. a tak…
    no coz, beda to komunie, sluby, wystroj z dupy jak wszedzie. cienko.

    a kiedys…. to byl klimat, byl lokal przesloniety gruba kotara, dla lepszych gosci na sledzika i wodeczke, byl zapach domowej kuchni. to troche moze tego nie widac, ale to troche jakby spalic jakis obraz w muzeum narodowym i na to patrzec. niestety… warszawianka juz nie wroci, a kiedys bedziemy tego zalowac, ze moglismy zatrzymac klimat tak unikatowy, ze wlasnie do warszawianki by turysci przyjezdzali.
    tylko…. ttuaj bylby potrzebny marketing, tworzenie marki, wlasnie tej starej prl-owskiej marki co dzis ma wartosc wymierna.

    sam pamietam jak tam jadlem schabowego z ziemniakami i kapusta, a wokol mnie ta boazeria, te firanki, jakos tak normalnie, bez sciemy. w takich loaklach polak polakiem sie czuje a za to sloma mu butow nie wychodzi

  21. keraj

    17/04/2012 o 23:45

    no tak.Mając do wyboru knajpe z klimatem lub z klimatyzacją wybieram pierwszą.

  22. lulu

    18/04/2012 o 20:52

    komuno precz, z radoscia zawitam do nowej warszawianiki, na krupnik lub kawe bo chyba kawa z expresu taniej niz w melbie a i obsluga milsza…nie do wiary ze juz nie bedzie krzeselek z ceraty!! huraaa

    • NO

      18/04/2012 o 22:28

      i dobrze, że unowocześnili lokal, nikt specjalnie do klimatów komuny nie tęskni.

  23. rychoo

    19/04/2012 o 11:43

    oj byś się zdziwił 😉

  24. IZA

    19/04/2012 o 13:41

    Byłam ponownie i wcale nie tęsknię więcej! Jak ktoś słusznie zauważył, Warszawianka po remoncie przypomina taki trochę szerszy WARS i rzeczywiście poczułam się trochę jak w WARSIE. Obsługa uprzejma, maniery pozostały. Podobno na górze jest trochę wykwintniej i jeszcze mniej swojsko, ale na wesela i komunie w sam raz. Okazuje się, że dobry nastrój w restauracji nie jest tak łatwo osiągnąć – nawet, jeśli się zaangażuje ludzi z doktoratami. Liczy się to coś, czym niestety nie wszyscy zostali obdarzeni. Mimo to życzę powodzenia właścicelom.

  25. y

    19/04/2012 o 13:49

    Widziałem też; pewnie można było inaczej ale nie ma potrzeby się wyzłośliwiać. Mimo wszystko trochę starego ducha zostało a z czasem co trzeba to życie poprawi.

  26. mam prośbę do właściciela

    20/04/2012 o 14:49

    do krakowa jezdze po to aby zagrac w bilarda, czy to nie bylby problem gdyby Pan taki stol wstawil, mysle ze na pewno by klienci sie znalezli

    pozdrawiam i trzymam kciuki za nowe/stare miejsce

  27. AQQ

    20/04/2012 o 15:19

    Podobno kucharz się zmienił – placek po węgiersku wcześniej był lepszy…..

  28. niedoszły klient

    20/04/2012 o 21:34

    A tam się w ogole zmieści stół bilardowy? Jeśli dobrze pamiętam, dla średniego stołu (8 ft – 250×137 cm) potrzebna jest szerokośc pola gry minimum 4 metry, szerokość lokalu około 5 metrów. No i podczas gry w bilard klasyczny nie pije się piwa!

  29. jak

    06/06/2012 o 11:09

    Z ciekawości zawitałam tam z rodziną na lody.
    1. Lodów w ofercie nie ma, ale Pani stworzy – OK
    2. Na lody czekaliśmy 30 minut !!!
    3. Zapamiętać szałową ilość 8 lodów jest tak ciężko, że jedna osoba nie dostała porcji.

    Zmiana jedynie wystroju, reszta po staremu, więcej tam nie pójdziemy, wolę odstać w kolejce do Agi, albo Melby 😉

    • bo

      06/06/2012 o 13:27

      jak się na lody idzie, jako fast-snack to nie wchodzi się do restauracji, tylko szuka się kawiarni. W restauracjach lody to deser po obiedzie. I z ciekawości na obiady tam się chodzić powinno, ciężko wydać obiektywną ocenę po zamówieniu lodów….

      • jak

        14/06/2012 o 10:25

        Owszem racja, ale czas obsługi ma dla mnie duże znaczenie. Jak wyłożyła się na lodach to co z obiadem?

        • nie

          14/06/2012 o 11:50

          wiesz tego, bo nie sprawdziłaś.

  30. jak

    06/06/2012 o 11:10

    I żeby nie było klientami byliśmy my, panowie w ogródku z piwkiem i para w sali już obsłużona….

  31. nesia

    08/06/2012 o 08:40

    Byłam tam wczoraj na obiedzie i szczerze mogę polecić jedzonko pyszne robione na świeżo nie odgrzewane obsługa miła uśmiechnięta nie drogo a porcje ogromne przynajmniej jak dla mnie polecam i na pewno przy okazji odwiedzę Restaurację Warszawianka 🙂 pozdrawiam przemiłego uśmiechniętego pana kelnera

  32. Gosiek

    17/12/2012 o 21:15

    Pamiętam starą Warszawiankę, mama piła kawę i ja siedziałam dumna bo na ścianie było pełno dyplomów z moim nazwiskiem. Zawsze jak jestem w Krzeszowicach to z miłą chęcią wpadam na kawę.

  33. Klient

    25/08/2015 o 13:22

    Jedzenie super, obsługa rownież jedyny minus to opryskliwy właściciel. Starszy Pan chyba powinien siedzieć w domu a nie ludzi przeganiać!!! Sprawa do przemyślenia. Poza tym suuuuper placki i schabowy – uwielbiam :)))

    • Wacław

      25/08/2015 o 13:32

      Racja w 100% jedzenie jest tam na pełnym wypasie ;)))) porcje mega duże i to za nie duże pieniądze polecam . A Pana właściciela pozdrawiam – Polska to jedyny kraj gdzie każą płacić za WC wszyscy o tym wiedza!!! Pozdrawiam W.

      • klientka

        25/08/2015 o 18:50

        Dania nie za małe, nie za duże. Te, które jadłam – smaczne. Ale ta barwiona żelatyna w dużych szkalanych pucharach bije wszystko na głowę!! Przez dwa dni po zjedzeniu jeszcze ją czujesz 🙂
        Szkoda, że lokal zawsze taki ciemny od Rynku, chyba przez te brązowe szyby. Sprawia wrażenie, jakby wciąż był nieczynny. Właścicielom życzę powodzenia i więcej światła, bo na oświetleniu w takim miejscu się nie oszczędza.

        • Anonim

          25/08/2015 o 20:57

          dania ok, właściciel ok, żelatyna taka sama jak wszędzie indziej 😀 fantazja klientów – jak nigdzie indziej 😀

        • Anonim

          04/09/2015 o 10:05

          Zgadzam się z opinia odnośnie światła, żeby w takiej restauracji na tym oszczędzać to trochę dziwne… Wszystko jest ok oprócz Pana na wejściu sam jego wygląd odstrasza!!! Jeśli to właściciel to pozdrawiam – niezłą ma Pan czytelnie!! A koleżanka chyba nie jada galaretki skoro nie widzi różnicy miedzy żelatyna a galaretka !!! Polecam spróbować w domu to zrobić i wtedy gadać bzdury… Galaretka z prawdziwa śmietaną suuuuper:))))!

          • Anonim

            04/09/2015 o 11:12

            A może właściciel po prostu woli mieć czytelnię gazet na widocznym miejscu i nie kierować się uprzejmością, bo najwyraźniej mu nie zależy na kliencie „z ulicy”? Wiadomo, że podstawą są tam śluby i stypy, więc pojedynczy klient jest na drugim planie.
            Niestety, samą historią miejsca i „wysługą lat” w gastronomii nie da się dzisiaj zastąpić dobrych manier.

  34. Pani Bovary

    04/09/2015 o 10:10

    Lokal piękny, jedzenie ok ceny również -niestety właściciele nie przepadają za dziećmi a szkoda … Dla mnie niestety dno jeśli chodzi o zachowanie starszego Pana chyba nikt nie nauczył go szacunku dla Klienta którego łatwo można stracić !!! Niestety my już tam nie wrócimy 🙁

  35. wasyl

    07/09/2015 o 07:03

    Chcecie mieć klimat tamtych czasów? To nie miejcie pretensji do starszego pana za czapkę On nie udaje on naprawdę żyje tamtymi czasami!

    • Anonim

      07/09/2015 o 09:10

      W takim razie szkoda, że pozbył się folkloru i zapachów tamtych czasów, bo zrobiło się nijako 😉

    • Gość

      15/09/2015 o 16:51

      Starszy Pan czy też nie ale ktoś powinien go uświadomić że szacunek każdemu się należy !!! Może sobie być właścicielem ale trochę kultury też trzeba mieć i klasy żeby można było nazwać się właścicielem restauracji !!! Poza tym jedzenie macie pyszne – na placki warto wracać i pizza całkiem całkiem :))) lepsza niż w Enzo !! Pozdrawiam

Odpowiedz

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Copyright © 2024 krzeszowiceone.pl. All Rights Reserved.

W górę