Wydarzenia

Krzeszowiccy radni postawili się IPN-owi

Na zdjęciu Zbigniew Durczok prezes SMZK

„Rada Miejska w Krzeszowicach stoi na stanowisku, że Instytut Pamięci Narodowej powinien zweryfikować zakwalifikowanie Profesora do kręgu osób propagujących komunizm i zbadać, czy rzeczywiście w tym przypadku spełnione są wszystkie normy” ustawy dekomunizacyjnej. Tak w dużym skrócie brzmi stanowisko radnych w sprawie sugestii IPN dotyczącej zmiany nazwy ulicy Wincentego Danka.

Osiemnastu radnych obecnych na sali planarnej i osiemnaście głosów za poparciem stanowiska wypracowanego przez Komisją bezpieczeństwa i statutów. Za ponownym zweryfikowaniem życiorysu Wincentego Danka głosowali zgodnie zarówno ci z  PSL, Nowych Krzeszowic, Wspólnej Gminy Krzeszowice (część związane z PO), jak i radni PiS. Przy okazji, po sugestii radnego Kazimierza Stryczka, ze stanowiska wykreślono zdanie o ewentualnym powrocie do historycznej nazwy ulicy. Chodziło o to, by nie sugerować wojewodzie możliwości zmiany nazwy ulicy.

Podczas czwartkowej sesji przez kilkadziesiąt minut przytaczano kolejne argumenty świadczące o tym, jak bardzo profesor Danek zasługuje na upamiętnienie. Do biura Rady trafiło pismo w obronie profesora przesłane przez rektora Uniwersytetu Pedagogicznego, macierzystej uczelni Wincentego Danka. Kolejne zasługi – tajne nauczanie w trakcie wojny, stworzenie krzeszowickiego gimnazjum, pomoc w znalezieniu pracy nauczycielom zwolnionym z uczelni za inny światopogląd – odczytywali radni i członkowie Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Krzeszowickiej. Profesora przytaczano we wspomnienia jego 88-letniej dziś uczennicy, studentów i osób które go znały. Część twierdzi, że jego przynależność partyjna wynikała z pragmatyzmu. 

„Przecież nie każdy mógł iść 'do lasu’ walczyć z bronią w ręku. Ktoś przecież w takiej a nie inne rzeczywistości, a Polacy po II wojnie światowej nie mieli innej, musiał pracować i w jakiś sposób funkcjonować. I aby móc zrobić coś pożytecznego, niejednokrotnie trzeba było zostać członkiem partii, to dużo ułatwiało. Danek umiał to doskonale wykorzystać dla dobra uczniów i nauczycieli” – pisze w opinii do IPN-owskiego biogramu profesora Danka, dr Gabriel Szuster.

Podczas sesji nie zabrakło bardzo emocjonalnych wystąpień. IPN to jakaś święta krowa? Czarnoksiężnik z krainy Oz? – dopytywał zdenerwowany radny Jerzy Ciężki, mieszkaniec ulicy Danka. Radni na zmianę nazwy ulicy się nie zgodzili. Razem ze SMZK sugerują, by IPN jeszcze raz przyglądnął się przeszłości pochodzącego z Krzeszowic profesora. Na zmianę nazwy ulicy Danka, kilka miesięcy temu nie zgodzili się też krakowscy radni.

„Danek nie jest postacią krystaliczną, ale takich nie ma. Nie ma też postaw czarno-białych, jakie niektórzy chcieliby widzieć w ludziach. Proces historyczny to ciągłość i zmiana. Dlatego aby w pełni zrozumieć jego postawę i wybory, trzeba dobrze znać historię Polski XX wieku” – pisze dr Szuster.

Stanowisko krzeszowickich radnych trafi do prezesa IPN, oraz wojewody małopolskiego. Ten ostatni zdecyduje co dalej z nazwą ulicy Wincentego Danka.

Z IPN-owskim biogramem Wincentego Danka można zapoznać się tutaj >>

14 komentarzy

14 Komentarzy

  1. Anonim

    29/10/2017 o 22:25

    Na tej zasadzie dojdziemy niedługo do sytuacji, w której Polska będzie przepraszać Niemcy za II wojnę światową, bo przecież nikt nie jest krystaliczny, a proces historyczny to także zmiana.
    Dla niektórych „nie było możliwości pójść 'do lasu’ i walczyć”… ale jednak szli i walczyli. Gdyby tak każdy stwierdził, że lepiej nie walczyć, ciekawe gdzie byśmy teraz byli.

    • Anonim

      29/10/2017 o 23:03

      „Widzisz świat doskonale.
      Nikt ci nie wmówi, że czarne jest czarne a białe jest białe,
      bo rozróżnianie barw jest jedną z zalet licznych,
      gdy świat, który widzisz jest monochromatyczny”.

    • BI

      29/10/2017 o 23:03

      Nie martw się, nie dojdziemy. I dobrze że byli tacy co poszli do lasu i walczyli i tacy co pracowali. Dobrze że byli mężowie, którzy szli na wojnę i żony, które wychowywały dzieci. Chodzi o to żeby dostrzegać w jakiej rzeczywistości ci ludzie żyli. Jeśli facet nie donosił, pomagał przynajmniej niektórym skrzywdzonym przez system, prowadził tajne nauczanie za które trafił na Montelupich i dzięki niemu powstała szkoła w Krzeszowicach, to dlaczego mamy na niego patrzeć tylko z IPN-owskij perspektywy? Fajnie jest siedzieć w ciepełku i napieprzać na człowieka, który żył w PRLu.

      • Ja

        30/10/2017 o 07:49

        Ale wiesz że rozumując tak jak ty to każdego możemy wytłumaczyć

    • jarek

      30/10/2017 o 22:03

      Ale przecież ten życiorys przypomina życiorys posła Piotrowicza z PZPR ale sprzyjającego opozycji. Nie rozumiem stanowiska IPN.

  2. Nie zdziwiona

    29/10/2017 o 23:09

    Teraz dokładnie widać kogo wybraliśmy. Nie mamy powodu do dumy. 🙁

    • ktoś

      30/10/2017 o 08:58

      przykre ale prawdziwe to efekt braku dekomunizacji w 1980 i przyjmowanie TW do Solidarnosci zgodnie z wyrokiem sądu.

  3. Gie

    30/10/2017 o 07:25

    Ostatnio trafiłem na artykuł o Irenie Sendlerowej. Pada tam takie zdanie pasujące do tej sprawy z Krzeszowic.
    „I co teraz poczną z Sendlerową rządząca Polską i przewrażliwiona na punkcie oskarżeń o antysemityzm prawica wraz ze wspierającym ją Kościołem katolickim? Sejm ustanowił rok 2018 Rokiem Ireny Sendlerowej. Są szkoły jej imienia, ulice, skwery, a ona nie tylko miała jasne poglądy w sprawie polskiego antysemityzmu, ale była też wysokiej rangi funkcjonariuszką komunistyczną i członkinią PZPR. IPN, chcąc być konsekwentnym, musi teraz te wszystkie szkoły i skwery pozbawić jej imienia. Jak dekomunizacja, to dekomunizacja.”
    http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,22557413,bikont-o-sendlerowej-to-dzisiaj-najwiekszy-paradoks-ze-ta.html

    • :-)

      30/10/2017 o 08:05

      No właśnie ,cholerne oszołomy..

  4. lopez

    30/10/2017 o 10:28

    Fajne to stowarzyszenie SMZK. Jak trzeba było bronić Krzeszowice przed planem wuzetkowej, stowarzyszenie spało. Jak wydaje się pozwolenie na budowę futurystycznej budowli na zabytkowym rynku, stowarzyszenie spało. Jak bezprawnie wycinało się w rynku drzewa, stowarzyszenie spało. Ale jak IPN każe wyczyścić przestrzeń publiczną z nazw i symboli komunistycznych, stowarzyszenie budzi się i protestuje. Szok. Jak dla mnie SMZK powinno zmienić nazwę na Stowarzyszenie Obrony Reliktów Komunizmu.

    • Anonim

      30/10/2017 o 13:19

      Może nie tyle SORK, ale to po prostu było łatwo w życie wprowadzić, a przecież w takim stowarzyszeniu nie chodzi o to, żeby się narobić, ale żeby zrobić tak, by ludzie myśleli, że jest to ich wspaniała zasługa, a w rzeczywistości nie zrobić praktycznie nic.
      Pozory. To się liczy. W dobie obecnej „nowoczesnej” telewizji i innych mediów pozory są bardzo pożądane.

    • Nie zdziwiona

      30/10/2017 o 17:49

      a kto założył SMZK i w nim zasiada? 🙁

    • Anonim

      30/10/2017 o 21:34

      Taki urok tej dziwnej organizacji, której skrót kojarzy się raczej ze stowarzyszeniem miłośników zakonserwowanej komuny. Wstyd!

Odpowiedz

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W górę